czwartek, 13 stycznia 2011

Straciatella...

Straciatella czyli narzuta na łóżko, prezent dla pewnej Pani Mamy.............
początek historii jest tutaj

...a potem? jak to ze Straciatellą było?
ano było czekoladowo-kremowo.... intensywnie... dużo cięcia... i sporo zszywania. :)
patchwork powstawał według metody znanej jako "stack and slash", co ma oznaczać "ułóż w stos i tnij"... pierwsze narzuty uszyte tym sposobem oraz tutoriale objaśniające metodę obejrzałam w sieci dawno temu, na początku przygody z szyciem patchworków... zrobiły na mnie wrażenie niezatarte i wzbudziły pragnienie wypróbowania "kiedyś koniecznie!"....  spróbowałam nieśmiało - szyjąc dwie poduszki dla Siostry (może przed opublikowaniem posta wyszukam zdjęcie)...
jakiś czas temu znów "stack and slash" przypomniało mi o sobie... otóż regularnie zaglądam na stronę Oh, Fransson! prowadzoną przez mistrzynię patchworku Elizabeth Hartman i pewnego razu natknęłam się na tutorial, który uporządkował moją wiedzę na temat owych "stosów i cięć", a zwłaszcza pomógł tak zaplanować patchwork, by każdy blok stanowił inną kombinację łat z dziewięciu różnych tkanin. 

dość opowieści... nie chcę Was zanudzić... teraz pismo obrazkowe (zdjęcia się powiększają po kliknięciu....):

 efekt końcowy (ok. 135x200 cm)
 spód patchworka
 detal - haftowana metka wszyta w narożnik
 próba sfotografowania wypukłości różyczek :)
 przed włożeniem do pudła i wysłaniem

 ***
trochę zdjęć etapowych:
 "stack and slash" bardzo efektownie wygląda pod światło
(zanim dołożymy ocieplinę i warstwę spodu, oczywiście)
  jak witraż, prawda?

pikowanie najlepiej widać w bocznym świetle
po lewej stronie pracy
(po prawej wciąż ślady pisaków)
 


pokażę jeszcze jak przerysowałam wzory do pikowania: pudełko z klockami moich chłopców z przejrzystą pokrywką, lampka umieszczona wewnątrz, kartka z wzorem, pisaki spieralne i..... 
...i dwa wieczory na podłodze :)


wiem, że Straciatella przykrywa już dumnie łóżko Pani Mamy... prezentuje się dobrze i pasuje idealnie do wnętrza sypialni... wszystko to dzięki Ani, która dzielnie odpowiadała na moje liczne pytania oraz pomogła mi wybrać tkaniny... i to na odległość :)
Aniu dziękuję, że mogłam uszyć ten patchwork... sprawiło mi to prawdziwą radość!

aaa.... i na deser (choć nie wiem czy po tej ilości czekolady macie jeszcze siłę na słodkości) - próby ze "stack and slash" czyli poduszki jak pralinki :))))
ciepło pozdrawiam, słodkiego wieczoru Wam życzę....

początek...

po grudniowym maratonie szyciowym (którego efekty wciąż mam Wam jeszcze do pokazania....) nieco obchodziłam maszynę dookoła... weny brakowało... i sił.... na wieczorno-nocne szmaciane przygody chęci może i były, ale mocy zdecydowanie brak.... choć lista planów, tak szczerze, to zaczyna mi już pęcznieć  :)
dziś chyba wreszcie opór (mój własny, a nie maszyny tym razem) został przełamany... miała być "na już" podusia pastelowa, ecru i róż.... i proszę bardzo - jest! :)) 

 

zdjęcia świeżo "spod igły", a poduszka od godziny już w rękach Asi... jutro będzie prezencikiem dla małej Michasi...... tym samym Ino-Ino Sezon Poduszkowy 2011 mogę uznać za OTWARTY :))

***
a żeby nie było Wam tak całkiem żal, że wciąż nie widać tu tego, co uszyłam w grudniu, to pokażę  kawałeczek pracowni w trakcie powstawania patchworka Straciatella.... otóż podczas pikowania wyglądało to tak:
 

pozdrawiam serdecznie.... i do niebawem :))

poniedziałek, 10 stycznia 2011

candy - koty pojadą w świat :-)

Moi Drodzy,
dziękuję Wam za zabawę, za życzenia i gratulacje, za wiele ciepłych słów i miłych listów...
i za cierpliwość w oczekiwaniu na wynik :)... zainteresowanie i liczba zgłoszeń przerosły moje najśmielsze oczekiwania!  - samo uporządkowanie komentarzy i ponumerowanie ich zabrało mi ponad godzinę... ale już wszystko jasne :)))

Pod jubileuszowym postem pojawiło się 186 komentarzy... po odrzuceniu wpisów dwukrotnych, a także tych niedotyczących candy oraz ostatniego wpisu z godziny 22:10 (Kathinna spóźniłaś się niestety) pozostało 178 komentarzy - losów. Po skrupulatnym ponumerowniu losów poprosiłam męża o podanie dwóch liczb z zakresu 1-178 i tym sposobem uruchomiona została maszyna losująca...

Punktualnie o północy padły wygrane:
 
nagroda 1 - kot klamkowy i niespodzianka

nr 71
Lapappilon
czyli Eva z Serbii

****
nagroda 2 - kot klamkowy

 nr 134
Daria

GRATULACJE!!!
Proszę Evę i Darię o kontakt  i określenie w jakim kolorze mam uszyć koty - nagrody.
Koty będę szyła w tym tygodniu i postaram się za tydzień w poniedziałek wysłać paczki do Was. Proszę Was także oczywiście o adres! :)))

Ale to nie wszystko:  proszę także o kontakt dwie Osoby:
Kathinnę - ostatnią, nieco spóźnioną oraz  Jagnę - która wpisała się pierwsza.....  będę miała dla Was małe pocieszajki :)))

A poniżej dokumentacja z losowania:
wszystkie zakwalifikowane i ponumerowane losy oraz wylosowane liczby :)))

Wszystkim raz jeszcze dziękuję!  Życzę Wam spełnienia marzeń... tych zapisanych tutaj i tych zachowanych w sercach....
Dzięki jubileuszowi poznałam bardzo dwiele ciekawych miejsc - Waszych Blogów. Będę je sobie pomalutku, po kolei odwiedzać, i odwiedzać, i odwiedzać....

dobrej nocy...

niedziela, 9 stycznia 2011

....

jestem, jestem... widzę, że i Was tu mnóstwo  :)
krótki komunikacik w związku z pytaniami:
listę zgłoszeń na candy zamykam o 22:00........

wyniki postaram się ogłosić przed północą