początek historii jest tutaj
...a potem? jak to ze Straciatellą było?
ano było czekoladowo-kremowo.... intensywnie... dużo cięcia... i sporo zszywania. :)
patchwork powstawał według metody znanej jako "stack and slash", co ma oznaczać "ułóż w stos i tnij"... pierwsze narzuty uszyte tym sposobem oraz tutoriale objaśniające metodę obejrzałam w sieci dawno temu, na początku przygody z szyciem patchworków... zrobiły na mnie wrażenie niezatarte i wzbudziły pragnienie wypróbowania "kiedyś koniecznie!".... spróbowałam nieśmiało - szyjąc dwie poduszki dla Siostry (może przed opublikowaniem posta wyszukam zdjęcie)...
jakiś czas temu znów "stack and slash" przypomniało mi o sobie... otóż regularnie zaglądam na stronę Oh, Fransson! prowadzoną przez mistrzynię patchworku Elizabeth Hartman i pewnego razu natknęłam się na tutorial, który uporządkował moją wiedzę na temat owych "stosów i cięć", a zwłaszcza pomógł tak zaplanować patchwork, by każdy blok stanowił inną kombinację łat z dziewięciu różnych tkanin.
efekt końcowy (ok. 135x200 cm)
spód patchworka
detal - haftowana metka wszyta w narożnik
próba sfotografowania wypukłości różyczek :)
przed włożeniem do pudła i wysłaniem
***
trochę zdjęć etapowych:
"stack and slash" bardzo efektownie wygląda pod światło
(zanim dołożymy ocieplinę i warstwę spodu, oczywiście)
(zanim dołożymy ocieplinę i warstwę spodu, oczywiście)
jak witraż, prawda?
pikowanie najlepiej widać w bocznym świetle
po lewej stronie pracy
(po prawej wciąż ślady pisaków)
po lewej stronie pracy
(po prawej wciąż ślady pisaków)
pokażę jeszcze jak przerysowałam wzory do pikowania: pudełko z klockami moich chłopców z przejrzystą pokrywką, lampka umieszczona wewnątrz, kartka z wzorem, pisaki spieralne i.....
...i dwa wieczory na podłodze :)
wiem, że Straciatella przykrywa już dumnie łóżko Pani Mamy... prezentuje się dobrze i pasuje idealnie do wnętrza sypialni... wszystko to dzięki Ani, która dzielnie odpowiadała na moje liczne pytania oraz pomogła mi wybrać tkaniny... i to na odległość :)
Aniu dziękuję, że mogłam uszyć ten patchwork... sprawiło mi to prawdziwą radość!
aaa.... i na deser (choć nie wiem czy po tej ilości czekolady macie jeszcze siłę na słodkości) - próby ze "stack and slash" czyli poduszki jak pralinki :))))
ciepło pozdrawiam, słodkiego wieczoru Wam życzę....