....to będzie króciutka opowieść z cyklu "różne rzeczy czasem szyje człowiek" :)
... H. poprosił o pomoc w "zmontowaniu" prezentu dla K. :)
dysponował starym fotelem bujanym w całkiem niezłym stanie, ale zamarzyło mu się zaczarowanie owego zacnego mebla w coś nietypowego, najlepiej miękkiego.... takiego dla K. po prostu.... prosił akurat w czasie największego pracownianego ferworu szycia i wyjazdów... ech... zatem mebel musiał poczekać nieco w kącie... zwłaszcza, że pomysł na czary wykluwał się niespiesznie.... aż... kilka godzin gimnastyki z papierem i ołówkiem, szpilkami i nożyczkami, gąbką i kwiecistą materią.... i abrakadabra - jest!
taki bujak różany, pospiesznie sfotografowany :)
poducha dwudzielna, z możliwością wyjęcia ze środka gąbczastych wkładów i uprania poszycia w pralce :)
...i tak mi się dziś ów fotel w sam raz w poście pojawia... wszak bujanie i kołysanie to relaks... czyli odpoczywanie.... mmm.... czyli? wakacje!
tak, tak - nareszcie... tkaniny, wykroje i maszyny porzucam na chwil dłuższych parę.... naprawdę! nawet - tym razem - ani kawałeczka szmatki, ani jednej szpulki i ani jednej igły nie zabieram :)))
...co prawda Pan Miauczyński strzelił lekkiego focha, ale zaraz potem przysiadł między królisiami na półce w pracowni i obiecał, że poczeka :)
pozdrawiam Was wakacyjnie :)
i życzę chwil niebieskich, zabujanych i ukołysanych :D