środa, 29 grudnia 2010

jubileuszowe candy :)

...uświadomiłam sobie przed paroma chwilami, że dokładnie dwa lata temu, późnym wieczorem, zapisałam w Tym Wirtualnym Miejscu pierwsze nieśmiałe słowa....  
dwa lata!  ależ ten czas leci!!! a ile niesie ze sobą dobrych chwil i zdarzeń!
...dzięki temu, że uchyliłam nieco drzwi Pracowni i zaczęłam Wam opowiadać i pokazywać, co w niej powstaje, nawiązało się tak wiele miłych znajomości... poznałam tyle Ciekawych i Fantastycznych Osób... popłynęły strumyczki słów w różne świata strony... pofrunęły uśmiechy... i wracają, wracają, wracają do mnie ze zdwojoną siłą i dobrem... a Pracownia "rośnie mi w oczach"...  Wasza pozytywna energia, inspiracje, doświadczenie i dobre rady oraz zagrzewanie do walki :)... to wszystko pomaga mi budować Moje Marzenie :))
i to jest bardzo dobra okazja, by nieco poświętować!


jeszcze tego nigdy nie robiłam, a czas najwyższy po temu:
ogłaszam candy w Pracowni ino-ino!


w zeszłym roku jakoś tak przegapiłam jubileuszowy dzień... więc nadrobimy zaległości i nagrody będą dwie :))  - niczym dwie świeczki na urodzinowym torcie :))

nagroda pierwsza
Patchworkowy Kot Klamkowy
(w wybranym przez Zwycięzcę kolorze)
oraz
drobiazg-niespodzianka

nagroda druga
Patchworkowy Kot Klamkowy
(w wybranym przez Zwycięzcę kolorze)

losowanie 09.01.2011
(niedziela wieczór)

Zasady udziału znane - ale przypomnę dla formalności:
1. zgłoś chęć udziału w losowaniu pozostawiając komentarz pod tym postem
2. jeśli posiadasz bloga - umieść na nim informację o candy (link)
3. jeśli nie posiadasz bloga - pozostaw adres e-mail, bym mogła Cię odnaleźć w razie wygranej

Proszę się częstować słodkim kawałkiem torcika :)))
 

****  edit  ****
a jakby Kto chciał, to  - na dobrą wróżbę - może w komentarzu zostawić kilka słów o Swoim Marzeniu... i niechaj się spełni / spełnia.... niechaj się dzieją czary :))

poniedziałek, 27 grudnia 2010

poduszki gwiazdkowe...

...Witajcie poświątecznie!
u mnie zima biała i piękna... jak miło patrzeć na nią otulając dłońmi kubek gorącego kakao... jest mróz i znów prószy  śnieg... cudnie!.... wiem, wiem... drogi i chodniki śliskie... parkingi zasypane zwałami śniegu... z dachów zwisają sople... źle się jeździ i chodzi.... ale... lubię zimę... właśnie taką....

zima za oknem, a w pracowni?
maszyna odstawiona chwilowo na bok [ale jutro już wraca na miejsce :) ]... kuchnia musiała na czas świątecznej krzątaniny stać się "kuchnią w pełni" i odzyskać między innymi sporą połać stołu zajmowaną przez mój szyciowy kram :)... ale  - muszę się przyznać - pracowałam przy szyciu niemal do samych świąt... ostatnie dni i tygodnie były bardzo intensywnie... w pracowni działo się, oj działo! sterty szmatek we wszystkich kolorach tęczy, niezliczone ilości szpulek, nóż i nożyce rozgrzane do czerwoności, szpilki, agrafki, rysunki, wstążki, sznurki i wszystkie inne przydasie... szyły się: patchwork-narzuta, kosmetyczki, poduszki, torebki, anioł... twórczy bałagan, mało czasu i dużo emocji :)....
mam Wam mnóstwo do pokazania.... i sama nie wiem od czego zacząć...
to może od poduszek... hurtem :))))  wszystkie dotarły już do swych nowych Właścicieli i być może czarują piękne sny... więc.... przed Państwem poduszki świąteczne, rozmaite:

z aniołem
(haft wykonała Joanna)

z kotem 
imię wypikowane maszynowo, ściegiem atłasowym
(haft wykonała Joanna)

z kotem po raz drugi
imię wypikowane maszynowo, ściegiem atłasowym
(haft wykonała Joanna)
 
z reniferkami
(haft wykonała Joanna)
 
 pikowanie z wolnej ręki

morska
(haft wyszukała Joanna)
 specjalny marynistyczny akcencik - cuma :))
 plecki wykombinowane z męskiej koszuli :))


"aztecka pierwsza"
haft wykonała Ania, bratowa mojego męża

"aztecka druga"
haft wykonała Ania, bratowa mojego męża

ze Skrzatem
haft wykonała Ania, bratowa mojego męża 
Ania niemal samodzielnie uszyła te poduszkę pod moim okiem :) bardzo Jej na tym zależało, bo to prezencik świąteczny dla Siostry mieszkającej daleko.... a tu na samym końcu, przy prasowaniu, ujawniła się  ukryta wada szarej tkaniny :((( nie było rady trzeba było liczyć się ze żmudnym pruciem.... ale - z braku czasu - postanowiłam poduchę rozmontować niemal do cna... odcięłam szary materiał bezpardonowo... wymieniłam zewnętrzną ramkę oraz całe plecki... i tak wspólnymi siłami zdążyłyśmy do Wigilii :))

ufff... to chyba wszystkie poduchy z ostatniego czasu...
słodkich snów :)

czwartek, 23 grudnia 2010

świątecznie...



Drodzy Zaglądający...
Bliżsi i Dalsi...
Zaprzyjaźnieni... Zaznajomieni... Anonimowi....

znów, jak rok temu, obejmuję Was myślą....
Wszystkich...
dziękując za Waszą obecność w Pracowni
lub choćby na jej progu :)


życzę Wam świąt spełnionych... magicznych...
spokojnych i rodzinnych...
i zielonych... z powodu nadziei na lepsze...........
niechaj to będzie dobry, szczęśliwy czas...
a potem - gdy wróci codzienność -
niechaj nadal trwa magia dobroci i radości...


utulam Was ciepło, ciepluśko...

niedziela, 5 grudnia 2010

podróżowanie... obdarowywanie...

tydzień temu byłam w Krakowie... cały weekend [no, może prócz niemal dziewięciu godzin podróży w jedną i dziewięciu godzin jazdy w drugą stronę ;) ]...
pojechałam po energię - naładować akumulatory znaczy.... pojechałam spełnić parę cichych marzeń oraz spotkać Kilka Cudownych Osób....  wróciłam ogromnie obdarowana!... mmmm.... czegóż ja w torbie nie przywiozłam z sobą z powrotem :).... a i w sercu ileż cudowności: chwilek radosnych, szczęśliwych, magicznych.... ech, długo by opowiadać....
zanim jednak pokażę Wam podarunki, z którymi mnie Cudowne Osoby wyprawiły do domu  i opowiem nieco o tym jak było tam pięknie.... to najpierw spójrzcie co z sobą zawiozłam do magicznego Krakowa.... bo przecież nie mogłam pojechać z pustymi dłońmi... trzeba było zabrać z sobą parę uśmiechów :))))

dla Oli i Piotra 
(czyli Bobe Majse)
Strach Na Wróble.... zaczarowany... ma za zadanie pilnować bobemajsowych kwiatków... czynić wiosnę... i odstraszać smutki... da sobie radę - ma ponad 50 cm wzrostu, więc nie straszne mu żadne hmmmm... strachy! :))

 
 
Strach podróżował w specjalnym pudełku, ręcznie wykonanym przez Serdecznego Przyjaciela... nie zdążyłam zrobić zdjęć, musicie mi jednak wierzyć na słowo - pudełko piękne i oryginalne... mistrzostwo świata!... stało się prezentem samym w sobie :)

dla Joanny
Anioł... Anielica właściwie... Rudowłosa Podróżniczka... 
z powodu "zbyt krótkiej doby" nie zdążyłam przed wyjazdem skończyć szycia... więc... więc anioł w częściach plus mały warsztacik krawcowej i w drogę... gdzieś między Głogowem a Zabrzem "elementy" stały się Aniołkową Damą... ot, takie czary :)
zdjęcia wykonała Joasia
  
dla Basi
(czyli Flory)
Patchworkowy Kot Klamkowy.... mięciutki i... w czekoladowych odcieniach... początkowo planowałam dla Flory kota szaro-amarantowego, bo dzięki Basi zachwyciłam się kiedyś tym zestawieniem kolorów... ale potem uznałam, że to MUSI być jednak kot czekoladowy... aby się Basi ze mną kojarzył i myśli splatał :)

zdjęcia nie zrobiłam panu kotu basiowemu (och, gapa!)
ale pokażę Wam jego bardzo podobnego braciszka, dobrze?
 

obdarowywanie to jest baaaaardzo miłe zajęcie....
a o tym jak ogromnie miło jest być przez Innych obdarowywanym opowiem Wam następnym razem...
spokojnych snów....