znalazłam sposób! :-))
na wykorzystanie tkanin niebawełnianych, śliskich i lśniących... z których szyję niezmiernie rzadko, a jednak trochę ich miałam w średnim pudle... dokupiłam tylko kilka kawałków organtyny i odkurzyłam mały kuferek z zapasami koralików......
po udanym debiucie przyszedł czas na niewielką kolekcję :) takie oto ino-ino broszki:
tęczowo zrobiło się w pracowni....
od dawna miałam ochotę spróbować... odkryłam, że jest to świetne, relaksujące wręcz zajęcie... zabawa kolorami i fakturami... całkiem przyjemne ćwiczenia z cierpliwości... a w nagrodę - miły dla oka efekt :)
znalazłam zatem sposób na sztuczne szmatki oraz na cichy wieczór... bez maszyny, ale z "pożytecznym i twórczym" zajęciem dla rąk :)