...patchwork w brązach, o którym zaczęłam opowiadać tutaj ukończony został jakiś czas temu... ale dopiero teraz mogę Wam go pokazać, gdyż był to prezent świąteczny i musiał pozostać w tajemnicy :) oto przed Wami "pudełko czekoladek" czyli narzuta o wdzięcznej nazwie: "a'la Czekodziella"...
niezbyt gruby, miękki pled do okrycia w zimowe wieczory...
...albo narzuta na łóżko - jak kto woli :)
całość osiągnęła rozmiar 225cm x 240cm
i nie chciała dać się sfotografować (zwłaszcza, że sesja zdjęciowa przypadła na czas szarugi, mgieł i szybko zapadających ciemności... ech...)
pikowanie to w całości lot trzmiela...
pierwszy raz pikowałam w ten sposób duży patchwork...
wymownie "poczułam" to w nadgarstkach :)
ręcznie haftowana metka z nazwą - to już tradycja ino-ino :)
quilt zawdzięcza nazwę Przyjacielowi
i jest kombinacją czekoladowych skojarzeń oraz imienia i nazwiska Właścicielki
przed zapakowaniem :)
dodatkowo, w zupełnej tajemnicy przed Właścicielką, powstały tuż przed samymi świętami poduchy do kompletu... a dzięki eleganckim haftowanym przez Przyjaciela monogramom zyskały "ów smaczek" :)) poduszki są duże i puchate - niemal 60cm x 60cm... tył mają jasny, zapinany na guziki...
szyło mi się ten komplet bardzo przyjemnie, choć dość długo i nie bez wysiłku :) ale starałam się włożyć w niego serce, pasję i swe ulubienie dla brązów... mam nadzieję, że się udało :))
przy okazji dziękuję pięknie za wszystkie świąteczne życzenia, dobre myśli i miłe komentarze, które różnymi drogami trafiły do mnie.... bardzo, bardzo Wam za nie dziękuję!
pozdrawiam Was poświątecznie, czekoladowo...