...cały dzień dokuczały mi dziś jakieś chochliki... choć można to nazwać zwykłym pechem... albo totalnym gapiostwem... dosłownie nic nie szło jak należy... a długi łańcuch drobnych przeszkód i przypadków mówił mi, że to najwyraźniej nie jest mój dzień.... nie zamierzałam jednak odpuścić - miałam przecież "bogaty plan zajęć" na dziś...
jednak Los dał mi pstryczka w nos - i podczas cięcia tkaniny mocno zraniłam się w palec... kto używa noża krążkowego ten wie, jak ostre jest jego ostrze........
oszczędzę Wam szczegółów... powiem tylko, że po dłuższej walce zespołowej udało się zatamować krwawienie i palec został opatrzony... mam nadzieję, że będzie się dobrze goił... na razie boli okrutnie.......
cóż... psociły chochliki, psociły i ostrzegały, że coś się święci... nie posłuchałam - teraz mam...
przy tej okazji przypomniało mi się, że kiedyś uszyłam poduszki, które są adekwatne do zdarzeń dzisiejszego przedpołudnia.... poduszki z Chochlikami...
nie wiem jak to się stało, że wciąż Wam ich nie pokazałam?... och, pewnie dlatego, że chochlikowy dzień był dzisiaj, a nie wtedy :)))
przedstawiam zatem psotne Chochliki...
podusie powstały z prostokątnych paneli pochodzących z zabawnej tkaniny EKK MONSTERS, którą zaprojektowała Julie Dobson Miner... dodałam ramki z kilku kolorów bawełny (przemieniając prostokąty w kwadraty :-D )... a potem przepikowałam po szwach oraz wokół każdego Chochlika... poszewki otrzymały dwukolorowe plecki - żeby także z tyłu było chochlikowo.....
pozdrawiam Was ciepło....
uważajcie na Chochliki... i pamiętajcie, że czasem trzeba ich posłuchać...
Wasza obolała