sobota, 27 sierpnia 2011

życzenie specjalne...

dziś pokażę Wam poduszkę wyjątkową.... poprosiła mnie o nią Kajka (Moje marzenia... i ja)... podusia miała być spełnieniem marzenia Synka Kajki.... i mam nadzieję, że tak się stało...
aplikacja wymagała wiele, wiele pracy... ale jestem bardzo zadowolona z efektu, a nawet dumna :))  mam nadzieję, że rozpoznacie od razu kto jest bohaterem tej poduszki :))
 poduszka dla Maksa
 pierwowzór:

tak, tak... to Timon - surykatka...
czyli szelmowska minka i TO spojrzenie :))

tył poduszki szczególny...
ze specjalną dedykacją :))

...bardzo miło pracowało mi się przy panu Timonie, przy niebieskich paseczkach, i przy literkach składających się w wyjątkowe - Ich rodzinne - słowo...
lubię takie szycie :-))

wtorek, 23 sierpnia 2011

zmiana koloru i zmiana formy :)

...obiecałam, że pokażę "następnym razem" coś w odmiennym kolorze niż prezentowane ostatnio często prace z różem w roli głównej... 
najpierw - tak przy okazji - wspomnę tylko, że różowy nie jest moim kolorem... ani osobiście, ani domowo (małych dziewczynek na podorędziu w rodzinie brak) :))  jednak oczywiście szyję dla dziewczynek - na prośbę ich mam, cioć, babć i kuzynek... i wówczas - wiadomo - najczęściej jest to prośba o pastelowy róż... no cóż... ładny to kolor, delikatny i sympatyczny w szyciu, mimo, że "nie mój", wiec dlaczego nie szyć? :-))

a teraz - taaadaaammmm!!! zmiana barw! 
przed Państwem głęboka czerń z odrobiną oranżu i słońca... w roli główej zaś delikatny haft wykonany przez Joannę i powierzony mi z zadaniem: "kosmetyczkę na prezent poproszę"....
mamy dziś więc "na łamach" bloga zmianę barw i zmianę formy.... to jest Mili Państwo nie-poduszka :-)))

z satynowej szerokiej wstążki uszyłam kosmetyczce długie uszko - można ją zawiesić na nadgarstku "w transporcie", albo na wieszaczku z łazience podczas zajęć przed lustrem :)

melduję, że w miniony weekend zużyłam prawie cały swój żelazny (niemały) zapas czarnej bawełny (tej świetnej z IKEA) i powstały cztery poduszki... czyżbym z różowego etapu przeszła "tak od razu" w czarny? hmm... chyba niekoniecznie, bo poduchy otrzymały sporą domieszkę kolorów... ale to już następnym razem pokażę :)
dobrej nocy Wszystkim Zasypiającym, miłego dnia - Tym Co Wstali :-))


 aha...
i jeszcze organizacyjnie:
wyłączyłam weryfikację obrazkową dla komentarzy (mnie samą też irytuje...), ale będę się czujnie przyglądać... jeśli spam znów się na mnie zaweźmie - zdecyduję się chyba na moderowanie komentarzy... ech....

wtorek, 16 sierpnia 2011

szachownica, serca i róże....

...serca w kratkę w pastelowych kolorach to motyw przewodni kołderki - kocyka dla maleńkiej Leny... Ciocia Leny - Ola (ulubiona Pani z przedszkola Młodszego) poprosiła mnie o pomoc w przygotowaniu prezentu dla swej bratanicy... miało być delikatnie, dziewczęco... trochę różowo, trochę lawendowo... nie za dużo... nie za mało... tak w sam raz :)... a także miękko miało być - by wygodnie się Lence leżało na kocyku na podłodze - za jakiś czas, gdy podrośnie...
po naradzie i wspólnym buszowaniu w tkaninowych zapasach pracowni - zabrałam się za szycie... 
kołderka jest nieskomplikowana - ot, szachownica ozdobiona jedynie motywami nadrukowanych kwiatków i prostymi aplikacjami w postaci kraciastych serduszek... znak szczególny - imię Właścicielki w narożniku... wymiary to ok. 124 cm x 124 cm, w centralnej części podwójna warstwa ociepliny...

kołderka już od jakiegoś czasu jest u Lenki, a ja dopiero dziś pokazuję ją tutaj... oczywiście z powodu zbyt krótkiej doby :))... niestety zdjęcia mam tylko takie "reporterskie", ale robiłam je na ostatnią chwilkę... dłonie i stopy na jednym z nich należą do Starszego i Młodszego :)))

:)))


 to zdecydowanie nieudane zdjęcie, ale tu widać w okolicznościach podłogi :)
 spód kołderki:

żeby nie było, że tylko z różowego szyję :)) zapowiadam: następny post przyniesie kolorystyczną odmianę...
a tymczasem - miłych dni, Moi Mili... delikatnych... pastelowych...

niedziela, 14 sierpnia 2011

dla Hani...

...tuż przed wakacyjnym wyjazdem uszyłam podusię dla małej Hani... delikatną, dziewczęcą, "maluszkową"... i trochę różową oczywiście :))  tym samym poległy ostatnie reszteczki różowej bawełny w mini-kopki....

 
...przywołuję te zdjęcia jako wspomnienie bardzo miło spędzonego czasu przy maszynie...
cichego wieczoru... herbaty... uśmiechu w zamyśleniu.... i spokoju...
mmm...
 


KOMENTARZE  
na jakiś czas zmieniłam sposób dodawania komentarzy - w nowym oknie i z potwierdzeniem obrazkowym. Niewygodnie, wiem. Wybaczcie, ale pojawiło się w ostatnim czasie kilka spamowych wpisów zachęcających do odwiedzania stron o treści "paskudnej"... więc....
 

poniedziałek, 8 sierpnia 2011

kocięta :)

...podczas urlopu na mazurskich jeziorach pogoda doświadczała nas i wystawiała na próbę.... śledzenie prognoz i dostosowanie planów do kaprysów Natury było naszym głównym zajęciem :-)... były "atrakcje" w postaci nawałnic i burz, albo na przykład trzynastostopniowego wilgotnego chłodu :-)... ale złapaliśmy także trochę słońca (ze trzy dni ;] ) i nieco spokojnych, błogich chwil...  czasem jednak zacinająca wszędobylska mżawka i silny wiatr po prostu zmuszały nas do kapitulacji... i wtedy... i wtedy trzeba było znaleźć sobie zajęcie...  na szczęście miałam z sobą swoje małe podróżne pudełeczko z zestawem "zrób koteczka", kilka pasków filcu oraz sporą garść resztek ociepliny... wszystko zgrabnie upchnięte w kosmetyczkę z Gejszą od Joasi...
i.....
i szycie ręczne stało się sposobem na niepogodę.... a efekt? efekt to duuużo koteczków... po prostu tego lata mam urodzaj na kocięta :-))))

...to nie wszystkie!  w pudełku czeka jeszcze całkiem spora garstka - aż się zlituję i przykleję im oczy :) .... w TV zapowiadają deszcz, więc pewnie niebawem będę "musiała" dokończyć wszystkie kotki :-))