...gdy byłam małą dziewczynką miałam marzenie - zobaczyć z bliska flaminga różowego... a najlepiej całe stado zrywających się do lotu flamingów! :)
nie wiem "skąd mi się to wzięło", ale to jest jedno z moich najdawniejszych wspomnień...
...trochę później, gdy byłam już całkiem dużą dziewczynką, dostałam w prezencie flaminga "kieszonkowego"... na uśmiech, na szczęście i na dobrą wróżbę... w owym czasie coraz śmielej marzyłam o własnej pracowni... różowy puszysty flaming miał za zadanie pomóc mi uwierzyć w moje marzenie jeszcze bardziej...
dzisiaj odebrałam klucze...
otwierają one drzwi do mojego marzenia... do miejsca, w którym już niebawem zamieszkają tkaniny, nici, maszyna... mój cały kolorowy bałaganik :)... to klucze do pracowni ino-ino :)
siłą rzeczy powierzyłam je flamingowi do pilnowania....
jeszcze długa droga przede mną, ale kolejny krok uczyniony... a z panem Różowym trochę raźniej :)
pozdrawiam Was cieplutko,
Wasza