niedziela, 5 grudnia 2010

podróżowanie... obdarowywanie...

tydzień temu byłam w Krakowie... cały weekend [no, może prócz niemal dziewięciu godzin podróży w jedną i dziewięciu godzin jazdy w drugą stronę ;) ]...
pojechałam po energię - naładować akumulatory znaczy.... pojechałam spełnić parę cichych marzeń oraz spotkać Kilka Cudownych Osób....  wróciłam ogromnie obdarowana!... mmmm.... czegóż ja w torbie nie przywiozłam z sobą z powrotem :).... a i w sercu ileż cudowności: chwilek radosnych, szczęśliwych, magicznych.... ech, długo by opowiadać....
zanim jednak pokażę Wam podarunki, z którymi mnie Cudowne Osoby wyprawiły do domu  i opowiem nieco o tym jak było tam pięknie.... to najpierw spójrzcie co z sobą zawiozłam do magicznego Krakowa.... bo przecież nie mogłam pojechać z pustymi dłońmi... trzeba było zabrać z sobą parę uśmiechów :))))

dla Oli i Piotra 
(czyli Bobe Majse)
Strach Na Wróble.... zaczarowany... ma za zadanie pilnować bobemajsowych kwiatków... czynić wiosnę... i odstraszać smutki... da sobie radę - ma ponad 50 cm wzrostu, więc nie straszne mu żadne hmmmm... strachy! :))

 
 
Strach podróżował w specjalnym pudełku, ręcznie wykonanym przez Serdecznego Przyjaciela... nie zdążyłam zrobić zdjęć, musicie mi jednak wierzyć na słowo - pudełko piękne i oryginalne... mistrzostwo świata!... stało się prezentem samym w sobie :)

dla Joanny
Anioł... Anielica właściwie... Rudowłosa Podróżniczka... 
z powodu "zbyt krótkiej doby" nie zdążyłam przed wyjazdem skończyć szycia... więc... więc anioł w częściach plus mały warsztacik krawcowej i w drogę... gdzieś między Głogowem a Zabrzem "elementy" stały się Aniołkową Damą... ot, takie czary :)
zdjęcia wykonała Joasia
  
dla Basi
(czyli Flory)
Patchworkowy Kot Klamkowy.... mięciutki i... w czekoladowych odcieniach... początkowo planowałam dla Flory kota szaro-amarantowego, bo dzięki Basi zachwyciłam się kiedyś tym zestawieniem kolorów... ale potem uznałam, że to MUSI być jednak kot czekoladowy... aby się Basi ze mną kojarzył i myśli splatał :)

zdjęcia nie zrobiłam panu kotu basiowemu (och, gapa!)
ale pokażę Wam jego bardzo podobnego braciszka, dobrze?
 

obdarowywanie to jest baaaaardzo miłe zajęcie....
a o tym jak ogromnie miło jest być przez Innych obdarowywanym opowiem Wam następnym razem...
spokojnych snów....

11 komentarzy:

  1. Incredible, fabric dolls, refer to childhood and our adult life is so much happier, the same smiles when we were little, sincerity and warmth. I like it, dolls of love!
    =) Ana

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne prezenty zawiozłaś, i najważniejsze że od serca!!! A strach jest boski...
    Pozdrawiam z Leśnego Zakątka:))

    OdpowiedzUsuń
  3. To m.in. ja zostałam tak wspaniale obdarowana! :) To moje kwiaty i wiosnę zaczaruje Pan Strach :) Jest cudny! Zaniemówiliśmy z Piotrem, najpierw na widok pudła (mistrzowskie wykonanie, prezent sam w sobie), a potem jego zawartości. A były tam jeszcze cudne domki do pilnowania kluczy i słodkości.

    Kasieńka jest niesamowita, no ale to przecież wiadomo nie od dziś! :)

    Nie wiem jak dziękować, przede wszystkim za Kasię :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Anioł grzecznie siedzi na moim parapecie - jest cudny!!!!! Ale i tak najcudowniejsze były chwile spędzone z Tobą, Kasieńko, w Krakowie. Następnym razem rezerwuję cały weekend, bo mi mało:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie dziwię się, że obdarowani zachwyceni! CUDA :)

    OdpowiedzUsuń
  6. szczęściary!
    też bym chciała hi hi hi

    OdpowiedzUsuń
  7. A kot jest boski *__* marzę o takim, tylko póki co dostałam na gwiazdkę buty (potrzebne i rewelacyjne) a nie maszynę do szycia hlip hlip T__T

    OdpowiedzUsuń
  8. Jakie cudne podarki zawiozłaś :-) Ten strach , aż strach się go bać :-))
    Do Tildy przymierzam się też jakiś czas, może w końcu się skuszę :-) Kotek super.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ćwicząc swoje zdolności negocjacyjne wymusiłam na aparacie zdjęcie. I tak o to ludzik z guzików czy tam "Laleczki na smuteczki" się pojawił.

    OdpowiedzUsuń

...już teraz dziękuję Ci za słowa, które zostawisz... dzięki nim wiem, że pracownia nabiera życia...