....dzień dobry po długiej przerwie...
...nie pamiętam ile to już razy próbowałam powrócić do bloga, odkurzyć go nieco i zacząć znów pisać regularnie... ech... życie... nie wiem, czy uda się tym razem... ale mam cichą nadzieję, że skoro "w międzyczasie" tak wiele uszyłam i tak dużo różnych projektów zmaterializowałam przy maszynie, to mam mnóstwo opowieści w zanadrzu i może uda się je w większości zapisać....
....zatem - dzień dobry! miło mi, że jesteście tu 😊
mam dziś dla Was historię o dwóch patchworkach - wydawałoby się niemal identycznych na pierwszy rzut oka:
oczywiście od razu widać, że różnią się przede wszystkim rozmiarem... ale też przeznaczeniem - ten z lewej to narzuta na wielkie małżeńskie łóżko, ten z prawej - obraz na ścianę... dlatego też różni je sposób wykończenia, rodzaj wypełnienia, a nawet nieco sposób pikowania oraz metoda aplikacji, którą zastosowałam "rysując" żaglówki...
zacznijmy od początku...
żaglówka dla Basi
...uszyłam tę narzutę dla Basi, której zależało, by pojawił się na niej motyw żeglarski oraz by była bardzo patchworkowa (po prostu 100% patchworku w patchworku)... obejrzałyśmy zdalnie, choć wspólnie sporo zdjęć rożnych quiltów i Basia wskazała na taki zszywany z wielu paseczków ułożonych trochę jak cegły w murze... to uruchomiło nam pomysły w głowach - wspólnie ustaliłyśmy, że patchwork powstanie z męskich koszul w paski i kratki (idea patchworkowego recyklingu 😀), będzie cieniowany, z sylwetką żaglówki w centrum i granatową ramą...
wyjęłam na wierzch więc zapasy niebieskich koszul i zaczęłam pracę...
długo nie było widać "co to z tego wyjdzie" 😁 paseczki, paseczki, paski, kratka, paski 😀
...pod koniec zszywania topu oraz przy robieniu tzw. kanapki bardzo pomogła mi
Joasia - już nie pierwszy raz pracowałyśmy w tandemie - polecam! cięcie, zszywanie, prasowanie idzie szybciej na cztery ręce... no i wartość dodana to wzajemna motywacja, burze mózgów i mnóstwo śmiechu...
wspólnymi siłami w jeden wieczór stworzyłyśmy też plecki do tego kolosa - bardzo patchworkowe i mocno w duchu zero waste... nic się nie marnuje!
ten wielki patchwork mógł zmieścić się tylko u Asi w salonie i to po odsunięciu kanapy!
...potem już "tylko" pikowanie.... morze pikowania.... ocean... i bezkres nieba...
....byli tacy, co zaglądali z ciekawością (żeby nie napisać - przeszkadzali)
aż wreszcie lamówka, z resztek a jakże!
i szybkie fotografowanie z wielką pomocą Grzesia, męża Asi
(kto próbował sfotografować takiego wielkoluda w szaroburym mokrym listopadzie, to wie z czym się zmierzyliśmy)
Dane techniczne:
rozmiar - 238 x 227 cm
materiały - bawełniane męskie koszule, granatowa bawełna (Ikea) i "zwykła" ocieplina
techniki - patchwork, aplikacja z podwiniętym brzegiem (przyszyta ściegiem prostym), pikowanie z wolnej ręki
Patchwork odbył długą podróż, z kilkoma przygodami, ale szczęśliwie w końcu dotarł do Basi. Ucieszył, wzruszył, zachwycił 💙 i to jest najpiękniejsze w mojej pracy.
żaglówka dlaTaty
...gdy skończyłam żaglówkę dla Basi, pokazałam zdjęcia mojemu Tacie, który z basiowymi Rodzicami zaprzyjaźnił się w czasach studenckich jeszcze....
Tato był zachwycony... kilka razy rozmawialiśmy o tym patchworku... i gdzieś wśród tych rozmów padło pytanie, czy może mogłabym kiedyś uszyć taki dla niego, ale na ścianę... Basieńka zgodziła się na taki plagiat bez wahania... pozostało mi tylko uzupełnić koszulowe zapasy i znaleźć czas wśród rozmaitych pilnych rzeczy do uszycia...
i tu - jak zawsze - z pomocą znów przyszła Asia (
blog Joasi) 💙
po pierwsze zrobiła dla mnie niebieskie koszulowe zakupy w szmateksie, a po drugie w jedną naszą "szyciową środę" posadziła mnie przy swej maszynie, a sama jako asystentka cięła i prasowała na bieżąco paski z owych koszul... potem zmiana ról... i szycie tła poszło migiem... zdażyłyśmy tego wieczoru popełnić jeszcze patchworkowe torby na charytatywny kiermasz dla Ani (
zbiórka dla #dzielnaAnia) po trzecie Asia podpowiedziała mi jak przygotować patchwork do rozpięcia na ramie i jak tę ramę zrobić...
...postanowiłam zdążyć z uszyciem całości do końca marca, ponieważ 31.03. mój Tato ma urodziny i chciałam podarować mu żaglówkę właśnie w ten dzień...
nie było łatwo, ale udało się! spieszyłam się, więc nie zrobiłam zbyt wielu zdjęć z procesu szycia... ale kilka fotografii mam:
przyszywanie aplikacji
kanapka
pikowanie
i skończona praca (na tle mojej ściany)
tu kolory na zdjęciu kompletnie mi nie wyszły, ale za to boczne światło uwydatnia pikowanie :-)
i na koniec kilka zdjęć już w miejscu docelowym - u Taty 💙
i zdjęcia zrobione przez Tatę:
Dane techniczne:
rozmiar - 80 x 120 cm
materiały - bawełniane męskie koszule, granatowa bawełna (Ikea) i cienkie wypełnienie przeszywane
techniki - patchwork, aplikacja zwykła przyszywana zygzakiem, pikowanie z wolnej ręki
drewniana rama wykonana przez mojego męża 💙
Prezent niezwykle udany - było kompletne zaskoczenie i wielka radość Taty 😀 pojechaliśmy w odwiedziny wyposażeni w wiertarkę - raz dwa i żaglówka trafiła na swe miejsce...
💙💙💙 Asia - dziękuję za wszystko!!! 💙💙💙
....ufff..
długa opowieść mi wyszła... oj długa... myślałam nawet, by podzielić ją na dwie części, ale te żaglówki są trochę jak siostry... nie wypadało rozdzielać ich historii, wybaczcie...
pozdrawiam najcieplej,
do następnego razu