czwartek, 13 maja 2010

dla siebie..... dopisek :)

dziękuję Wam za przemiłe słowa... od razu słoneczniej mi :)
będzie kameleonek więcej, sztruksiki już różne zakupione mam...

a wiecie co? wracając z pracy doszłam do wniosku, że pokażę Wam kameleonkę zieloną w użyciu... tak w ramach, hmmm, przełamywania :)   ot postanowione, więc robię dopisek...

przedstawiam:
kameleonka zielona, zieleń wiosenna, lemury i... ino-ino ;-))
z Synem Starszym
(ten Młodszy pobiegł głaskać kucyka)




dotykanie zieleni wiosny
dla mnie zajęcie życiodajne....

dla siebie.....

...wczoraj (przedwczoraj właściwie już) Joanna zapytała mnie wieczornym mailem czy zrobiłam tego dnia coś dobrego dla siebie... hmmm... właściwie to chyba nie... więc poszłam zaparzyć kubek ulubionej herbaty i wypiłam go niespiesznie w jako-takim wyciszeniu ;-)

ale nie jestem dla siebie aż taka niedobra, by tylko herbatą przyjemność  czynić :) 
całkiem niedawno zrobiłam coś tylko dla siebie... i to mimo, że tonę w zaległościach "szyciowych"... odłożyłam na bok wszelkie inne sprawy... i nie dałam się nawet wyrzutom sumienia gryźć za bardzo za to, że zamiast kończyć szycie rzeczy obiecanych Innym, poświęcam kilka dłuższych chwil tylko dla swej radości...

oto torebka wiosenna.... zielona bardzo :) optymistyczna... pojemna i wygodna... no i rzucająca się w oczy na ulicy (muszę się przyzwyczaić, bo raczej wolę być w tle)... z szarfą rudą pasuje idealnie do seledynowo-rudego szala, którym ostatnio wiosennie się otulam...

wczoraj wymyśliłam dla niej nazwę: kameleonka...
i nie o kolor tu chodzi, a o umiejętność szybkiej zmiany :))



myk! i całkiem inna torba, prawda?
kamelonka po prostu :)



wnętrze niezbyt skomplikowane, ale jest mi wygodnie:
mała kieszonka na telefon, tam gdzie sięgam ręką najszybciej,
podwójna kieszonka na dokumenty i cosik jeszcze,
zamek z pluszową owieczką-zawieszką

a tu prototyp :)
kameleonka pierwsza, brązowo-ulubiona
powstała pewnej jesiennej nocy jako lek na bezsenność



*****
jestem już pod opieką... to znaczy ja i moja niedomagająca ręka... dziś po południu kolejna konsultacja...

będzie lepiej... choć wciąż w to trudno wierzyć, zwłaszcza gdy boli....
ale jestem już lepszych myśli... i zamierzam być dzielna :)
jeszcze raz Wam dziękuję! :)

czwartek, 6 maja 2010

"szukam, bo potrzebuję..." ciąg dalszy...

...przyszłam powiedzieć ogromne

dziękuję!!!!

...po prostu......
nie wiem, czy zdołam powiedzieć dziś coś więcej... bo jestem kompletnie oszołomiona...  absolutny szok.... pozytywny szok! - to dobre określenie...

dziękuję Wszystkim i Każdemu z osobna....
za wszelkie nadesłane bezcenne informacje...
za chęć konkretnej pomocy...
za ciepłe słowa, wsparcie, uśmiechy....
i za takie cudnie miłe "trzymanie kciuków"....

i wiecie co?
poczułam się baaaardzo miło otoczona opieką... prawdziwą, choć niby tylko wirtualna jest....
poczułam się cieplutko "zaopiekowana"... i bezpieczna...

siedzę tu totalnie oszołomiona... za dużo dobrego na raz... za dużo.... :))))
jestem wzruszona....

szukam, bo potrzebuję...

pomyślałam, że może i tu zapytam, napiszę, szepnę nieśmiało i o pomoc poproszę... bo w końcu jakąś społecznością "tutejszą" jesteśmy, prawda? i nie raz, nie dwa słowo miłe wymieniłyśmy (wymieniliśmy nawet też)....
więc... odważę się i "ogłoszenie" dam... całkowicie interesownie...

otóż...

poszukuję lekarza...
 (dobrego fachowca i z duszą człowieka...)
takiego, który jest ortopedą lub chirurgiem
i specjalizuje się w nadgarstkach i dłoniach....

...najlepiej by było, aby praktykował w lubuskiem... lub w Wielkopolsce... we Wrocławiu lub okolicach w sumie - też.... no tak, by z Zielonej Góry nie trzeba było przez pół świata jechać ;)....

Ktokolwiek słyszał, Ktokolwiek wie....
będę wdzięczna za podpowiedzi i informacje... kontakt: kasipoczta@wp.pl

a żeby tak całkiem smutno nie było....  to pokażę wymyślone kiedyś Laleczki Na Smuteczki
(zwane też Guziczkowymi Panienkami)... na fotkach dłoń moja osobista :)))


dobrej nocy Wszystkim.... i miło-majowych dni...