czwartek, 29 maja 2014

zimny maj i "ognisty" patchwork Wiesi

wpadłam w wir pracy... taki czas... 
...nie nadążam za swymi zabieganymi myślami... a słowa do zapisania w niebieskim notesiku gubię lub wymykają mi się z dłoni gdy już-już łapię za ołówek... czasem mi się śnią... szepczą... ale ranek zaciera ich ślady...

tymczasem maj ma się już ku końcowi... nie popisał się w tym roku... chłodem częstował obficie... i to jakim!... co prawda kilka dni temu zaczął się starać, by zmazać tę plamę na swym majowym honorze i popadł w drugą skrajność... jednak znów zrezygnował z ciepłego nieba i zalewa się łzami wyjątkowo rzęsistymi... jejku... i ten chłód.... brrr...  przez ów maj zmarzłam nie raz... znów marznę... i to zarówno w plenerze (o czym następnym razem), jak i w pracowni... ech....

los jednak uśmiechnął się cichutko i sprawił mi niespodziankę... bo chyba dla równowagi wobec majowych wyczynów za oknem do pracowni trafiła prawdziwa kwintesencja ciepła :)
patchwork w wydaniu wręcz ognistym! popatrzcie:


...uszyty został przez cudowną i ciepłą Osobę - Wiesię, którą poznałam rok temu na warsztatach patchworkowych... został skomponowany z wielu odcieni czerwieni, pomarańczu, różu a także fioletu i odrobiny zieleni... jestem pod wielkim wrażeniem tej kompozycji! zwłaszcza, że ja w prywatnym życiu-szyciu omijam czerwienie z daleka :D
...Wiesia poprosiła o pomoc w wypikowaniu narzuty, gdyż ze względu na gabaryty topu miałaby kłopot pikować na swojej niedużej maszynie...
z ochotą przyjęłam zadanie :)
poniżej krótka fotorelacja z pierwszego pikowania na zlecenie:

patchwork nawinięty na ramę, gotowy do pikowania...

w trakcie pracy
wzorek wybrany wspólnie z Wiesią pewnie ma jakąś "fachową angielską nazwę"
jednak ja mawiam "rozciągnięty trzmiel" :)

koniec pikowania :)
zużyłam około 1250m nici
 
 

 narzuta została też przeze mnie obszyta lamówką...

...praca nad pikowaniem "Ognistego" była dla mnie ważnym doświadczeniem... pełna mobilizacja... i to z drżeniem i tremą - czy potrafię (wszak pikowanie na ramie to zupełnie inna bajka niż "normalnie"), czy się spodoba, czy spełni oczekiwania...
...udało się...
Wiesia przyjechała po patchwork osobiście... miałyśmy tylko godzinkę na spotkanie, między jednym a drugim pociągiem, ale tyle pozytywnej energii, radości, uśmiechu i życzliwości na raz to już dawno w pracowni nie było... Wiesiu - dziękuję! i bardzo się cieszę, że mogłyśmy znów się spotkać :)
i dziękuję za podarunki - tkaniny, broszki i Pana Kota...

 oto Pan Kot, nowy mieszkaniec pracowni :)
...a na koniec tej długiej opowieści o pikowaniu podzielę się jeszcze z Wami bardzo miłą wiadomością... otóż patchwork Zuzinkowy zdobył wyróżnienie w wyzwaniu Szuflady!

























bardzo, bardzo się cieszę :) tym bardziej, że uszycie Zuzinkowego sprawiło mi wielką frajdę.....
dziękuję Szuflado za to wyróżnienie!

pozdrawiam Was cieplutko, z nadzieją, że dotrwaliście do końca tej dłuuuugiej opowieści...

środa, 7 maja 2014

Zuzinkowy - pikowanie...

 jak już wiecie :) patchwork Zuzinkowy został jako pierwszy quilt wypikowany przeze mnie w całości na ramie Bernina...


wygląda na to, że przełamałam opory techniki i mogę zamieścić obiecany film dokumentujący to wydarzenie :)
z góry Was przepraszam, że jest tego niewiele i na dodatek czasem zanika ostrość (niestety film stracił na jakości podczas wgrywania... muszę opanować "zabawy formatami")...
i wybaczcie, że nic do Was nie mówię {choć na co dzień mówię naprawę dużo :D}...
obiecuję poprawę przy ewentualnej kolejnej publikacji tego typu :))


Obwieszczam też, że wczoraj dotarł do mnie patchwork do wypikowania "na zlecenie"... w przyszłym tygodniu zabieram się za to zadanie, będzie więc okazja do nabierania doświadczenia i do kolejnej próby dokumentowania :)

pozdrawiam cieplutko, w tym chłodnym maju....