wtorek, 27 kwietnia 2010

galimatjas...

stressss... ano tak... tyle jedynie mogę wysyczeć :)
bo dopadł mnie... trzyma, spać nie daje, odbiera siły i chęci.... dusi i dławi...  boli po prostu... czasem do bycia w rzeczywistości postawionej na głowie zmusza nas życie, wiadomo... a pan stres czeka na okazję i się panoszy... znajdzie  chwilę dogodną i cap!... znalazł mnie, oj znalazł.... i na dodatek bezsilnością wobec absurdów - dobija... stres zwany "pracowym"... ech...
ale... aby nie dać mu satysfakcji - nie będę o nim opowiadać tutaj... nie warto...
no może jedynie to, że moim sposobem na niego jest uporczywe zajmowanie dłoni.... więc... po godzinach "etatowych" mam wieczorami mały pracowniany galimatjas :) ... robię mnóstwo na raz... po pierwsze, by "się zająć do imentu"... po drugie - lista zaległości nagli... po trzecie - muszę zwichrowanej ręce zmieniać formy aktywności... najgorsze dla niej (jak mi boleśnie przypomina), poza klepaniem w klawiaturę, są małe przedmioty do trzymania... czyli prace wykończeniowe, szycie ręczne.... precyzja., ech... no i ciężkie grubsze szycie też oczywiście... więc się przerzucam z jednego na drugie i.....
i galimatjas :))) 

proszę uprzejmie:
bałagany ino-ino czyli "coś będzie niedługo"

patchworkowe koty w częściach i planach

torebka kanaryjska prawie-prawie

przerywniczek paląco szybko szyty

deser, czyli coś dla się ino-ino za chwilkę :))

sobie i Wam - spokojnych snów....

wtorek, 20 kwietnia 2010

zanim schowałam fioletowe szmatki...

...skończyłam jeszcze kolejne zobowiązanie... i tym samym lista zaległości zeszczuplała nieco :) ufff...
kategoria: torba
typ: listonoszka :)
w roli głównej: zabawny haft wykonany przez Joannę
materia: ciemnofioletowy i szarofioletowy sztruks oraz skrawki, co weszły pod rękę, a także bawełniana "wściekle" różowa podszewka
zapięcie: zatrzask magnetyczny
noszenie: na ramię lub na ukos - regulowany pasek z taśmy

oto crazy-bag czyli torba dla nastoletniej Karoliny:
zdjęcia niestety mimo starań - zbyt ciemne
na klapie - taki crazy patchwork troszkę :)

pikowanie ozdobnymi maszynowymi ściegami

reszta torby też zszywana z łat :)

spora kieszeń wewnątrz

dla smaczku dodatkowa metka przy hafcie :))

dziś schowałam już fioletowe szmatki... głęboko
ekhm... no dobrze... dwa fiolety zostawiłam na wierzchu, bo mam prośbę o etui na komórkę... fioletowe rzecz jasna... ech...

środa, 14 kwietnia 2010

Lawendowe Pole

...czuję radość ze skończonej pracy...
ale jest we mnie też wiele innych myśli... smutnych, poważnych... teraz... w tych dniach... w czasie, gdy myślę o Ofiarach tragedii w Smoleńsku... nie jako o politykach, ale o Ludziach po prostu... o Załodze... o Rodzinach i Bliskich, których opuścili... martwię się... tak po ludzku... oby kiedyś ból bolał Ich mniej....


***
 ...mam tu zaległości...
 ...gdy mnie "nie było" szyłam intensywnie oraz w miniony weekend wybrałam się na wystawę patchworku w Pradze (opowieści i zdjęcia będą kiedy indziej)... no i wreszcie ukończyłam Lawendowe Pole... bardzo się z tego cieszę...
brakuje mi jednak słów, tyle różnych emocji we mnie... pokażę Wam więc tylko zdjęcia (nie najlepsze niestety, ech... kiedyś się nauczę...)

oto ukończone Lawendowe Pole (ok. 2,40x2,40 m)
spojrzenie na całość...

pikowanki...

metka (zwana wszywką),
czyli wisienka na torcie :)

jedna z poduszek...

po złożeniu...

pakowanie kompletu...

karteczkę wypatrzyłam idealnie pasującą kolorem...

środa, 7 kwietnia 2010

wszędzie pełno...

...lawendowego pełno :))
wszędzie lawendowe nitki, łatki-skrawki, szkice tulipanów, szablon uczyniony naprędce z tekturki i oczywiście te metry kwadratowe w dziewięciu odcieniach fioletu :))  ale już prawie finisz!
od kilku dni chodziły za mną myśli, że coś nie gra na Lawendowym Polu...  kilkakrotnie rozkładałam prawie ukończony patchwork zastanawiając się co jest nie tak... aż dziś rano w pracy,  w przerwie między obowiązkami, przy kubku kakao - olśnienie! pikowane jasne kwadraty "zapadły się", a fioletowe łaciate za bardzo "wyłażą" w górę... i ta ich puszystość właśnie mi przeszkadza... zresztą pomijając fakt, że kompozycyjnie nie gra, to na dodatek takie duże "luźne" połacie (poletka mają bok=30cm) narażone są na uszkodzenia podczas użytkowania... cóż było robić... mała narada, kilka propozycji pod rozwagę wziętych i już po powrocie i dokładnym "entym" obejrzeniu patchworka - decyzja: nie ma to-tamto pikusie muszą być! o takie :))
...jestem już niestety bardzo spóźniona z tym potworem :-( ale nie wypuszczę z łapek czegoś, co do czego nie mam przekonania i pewności... trudno... ten typ - czyli ja - tak ma... przynajmniej w kwestii szycia :)
zawzięłam się więc... zrobiłam szablon, narysowałam, a potem dzielnie wypikowałam 25 sztuk plecionek powtarzających centralną część głównego motywu... skończyłam już po północy (sąsiedzi mnie kiedyś razem z maszyną wyślą w paczce priorytetowej na Madagaskar) i mogę teraz - nieco spokojniejsza - iść szukać snów pod poduszką....

lawendowe wszędzie...
jeszcze przed poprawkami

lewa strona - tulipanki i plecionki...
wszędzie :))

prać będzie się jutro (znaczy dzisiaj), bo mocy już we mnie brak... a trzeba to-to w wannie porządnie namoczyć i malowanki sprać, pralka niestety nie przełknie takiej ilości materii...

sobota, 3 kwietnia 2010

świątecznie...

świątecznie... wypucowałam nasz zakątek na tyle, na ile dałam radę... tak bez szaleństw i zamiarów "za wszelką cenę"... w kuchni pachnie żurkiem i pieczonym schabem... w koszyku, zaniesionym w południe przez chłopców do kościoła, błyszczą jajka farbowane w łuskach cebuli (tak najbardziej lubię - po babcinemu) umoszczone na serwetce obszytej retro-bawełnianą koronką... na stole w wazonie żółte żonkile i bazie...  w i e c z ó r .... a ja,  siedząc w kręgu światła małej lampy, myśli mam odświętne... 

******
wielkanocnie w pracowni poczyniłam jedynie:

 owieczka według projektu i wykroju Tone Finnanger
od dawna marzyłam spróbować...
miał być jeszcze króliczek, ale ręka źle znosi ręczne precyzyjne szycie...

a wianek ze skrawków zieleni wszelkiej...
od tygodni miałam go "w głowie", takie zielone marzenie :)


Wszystkim Wam i sobie...
Każdemu... 
dużo spokoju...
czasu na radość i zadumę...
nadziei na każdy dzień...
sił do dźwigania spraw trudnych...
i umiejętności czerpania z chwil szczęśliwych...
życzę