czwartek, 28 lutego 2013

zimowe okna....

...śnieg leży jeszcze tu i tam... niebu daleko do odcieni błękitu... a słońca jak nie było, tak nie ma...
ale... "coś" już drgnęło... w drodze do pracy słucham z przyjemnością jak z każdym dniem bardziej i liczniej odzywają się ptaki... pogwizdują sikory, skrzeczą sroki, a i wróble ćwierkają zawzięcie... one wiedzą!... tak, tak... zima niedługo będzie musiała odejść... i mimo, że śnieg lubię ogromnie - to tęsknota za wiosną zaczyna przybierać na sile.....
tymczasem wciąż jeszcze nie pokazałam Wam wszystkiego, co tej zimy powstało w pracowni... jakoś spróbuję to nadrobić, bo mnie tu wiosna zastanie nad zimowymi zaległymi opowieściami :)

dosłownie w ostatniej chwili przed Bożym Narodzeniem uszyłam komplet poduszek... znów dane mi było oprawić hafty Darka zmieniając je w przytulne podusie... w sam raz na zimowe wieczory....
 
 "Zimowe Okna"
czyli trio wyhaftowane przez Darka według wzorów Michaela Powell'a

dwa okienka tu:
z bliska...

okienko trzecie... może to okno na poddaszu? :)
detale...

mam jeszcze do pokazania kilka poduszek z haftami w roli głównej, ale następnym razem opowiem Wam o przebierankach i nadchodzących zmianach.....
tymczasem miłych dni Wam życzę... a przez zimowe okna wypatrujmy wiosny :)

czwartek, 21 lutego 2013

na całej połaci śnieg...

lubię patrzeć przez okno, gdy śnieg pada cichutko... lubię wtedy milczeć sobie w bliskości kubka z czymś dobrym i gorącym... lubię, gdy myśli - jak płatki - płyną spokojnie w dal... lubię taką zimę... niespieszną, białą...

uszyłam świątecznie w grudniu kilka zimowych poduszek... na jednej z nich jest śnieg, noc, blask... magia po prostu...


swój magiczny urok podusia ta zawdzięcza pięknemu obrazkowi, który wyhaftował Darek według wzoru Michaela Powell'a... całym sercem podziwiam Jego cierpliwość dla aż tak wielu drobnych krzyżyków.... i tylu kreseczek "backstitch-y"...


...ilekroć mam okazję "oprawiać" tak misterny haft - drżą mi ręce podczas cięcia kanwy i zamartwiam się doborem materiałów... a wszystko z troski o to, by nie zagłuszyć obrazka, niczego nie zepsuć... stąd tutaj oszczędność formy i minimum kolorów tkanin... niechaj to haft przyciąga wzrok i wywołuje uśmiech... 
jak śnieg...

...śnieg, śnieg, śnieg... na całej połaci śnieg...

Anna Maria Jopek i Jeremi Przybora
"Na całej połaci śnieg"

miłego kołysania...
miłych zapatrzeń w dal...

czwartek, 7 lutego 2013

anielskie szycie...

już dawno nie szyłam aniołów, choć bardzo lubię to robić... chyba od dłuższego czasu po prostu nie było ku temu okazji, a może brakowało anielskiego natchnienia?... jednak na poduszkach powstających przed Bożym Narodzeniem znalazło się trochę miejsca dla aniołów - aplikacji... było go akurat tyle, że aż trzy aniołki zamieszkały na poszewkach... każdy - przeznaczony konkretnej osobie - powstawał według podpowiedzi kogoś wtajemniczonego...

dla małej Dominiki, z serduszkiem, różowy, dziewczęcy...

 dla Karoliny, która lubi brązy, beże i... czekoladę :)

dla X, który.... lubi Karolinę :)
...mimo, że "znów" powstawały poduszki, a nie na przykład anioły-lale, za których tworzeniem nieco tęsknię  to jednak było to całkiem miłe anielskie szycie...
...mam nadzieję, że anioły spisują się dobrze w swoich nowych miejscach :)

...ciepłe pozdrowienia ślę... aniołom też :)

sobota, 2 lutego 2013

dam radę!


...miałam szyć cały dzień... ale ciągle "coś innego" było do zrobienia... ech... a i ta pluchowata pogoda nie nastraja twórczo... do tego od tygodni mocuję się ze sobą, z wewnętrznym snem zimowym... :(
teraz jednak od kilkudziesięciu minut jestem nareszcie w pracowni i nie wiem za co najpierw się zabierać!

dobieranie kolorów to czasem naprawdę ciężka praca :)
przekładam i przekładam, wyciągam z szafy kolejne tkaniny, z tych najwyższych półek też :)... kombinuję, oglądam w różnym świetle, kładę obok siebie rozmaite odcienie, krzywię się albo uśmiecham... zmieniam... rozterek mam mnóstwo... wspinam się na palce, by sięgnąć po następny pakiecik szmatek...  znów przekładam... i tak dalej, i tak w kółko... aż się uda! ;)

czy dam radę?
muszę! tak jak Bob Budowniczy albo lokomotywa Tomek... dam radę, bo przecież dzieci czekają na swoje zaczarowane poduszki... 

zatem moi bohaterowie na dziś to
Tomek i Bob


poduszki uszyte świątecznie dla Gabrysia zwanego też Gabe :))

Tomek jest aplikacją z polaru... podczas szycia tej poduszki zużyłam malutki i jedyny kawałek tkaniny w lokomotywy, który kiedyś dostałam...
Bob natomiast to aplikacja z bawełny, sztruksu i jeansu, w bawełnianej kraciastej oprawie........

a teraz, po króciutkiej przerwie na zebranie sił, oddalam się do wybranych już mozolnie tkanin... skończyłam właśnie podklejać flizeliną zestaw kawałków na aplikacje... hurtem :)
lecę zatem... trzeba wszak dać radę :)