...mam urlop... parę dni... wreszcie!...
bezcenny czas na dochodzenie do siebie po "ciężkim okresie"... i na próby ładowania akumulatorów na dni przyszłe - te jeszcze trudniejsze... zbieram się w sobie... próbuję objąć uwagą wszystko to, na co w ostatnich tygodniach po prostu nie miałam siły albo czasu... hmm... jest trudno... ale próbuję...
daję dłoniom zajęcie - sprzątam, porządkuję, gotuję bez pośpiechu (i dopiero wtedy lubię gotowanie), planuję, zapisuję pomysły na korkowej tablicy w pracowni, szyję nieco, tnę, układam tkaniny... a tymczasem myśli we mnie płyną... w rozmaite strony :-)...
lubię mieć czas na myśli niespieszne... i lubię po prostu mieć czas....... na krzątanie się, na ulubione zajęcia, dla Ludzi, na rozmowy... i na sobie z sobą milczenie też :)
ale żeby nie było tak poważnie - dziś na łamach bloga bardzo pogodny gość... wprost wulkan energii i optymizmu... radość sama w sobie... i oczywiście do tego - mistrz fikania :-)) czyli Tygrysek!
poduszkowy Tygrys przed chwilką wyruszył w podróż i mam nadzieję, że dotrze do celu nadal w dobrym humorze... i zarazi swym uśmiechem Wszystkich, których spotka :)) bo ten Tygrysek lubi zarażać radością :)))
a co Inne Tygryski lubią najbardziej?
aaaaa.... na to pytanie niechaj każdy Tygrysek odpowie sobie sam i osobiście... a potem to zrobi! tak po prostu... dzisiaj, teraz.... dla innych i dla siebie...
utulam ciepło i idę zrobić coś swego tygryskowego :)