na chłody... na wieczór ciemny... na zbliżającą się "tę gorszą" odmianę jesieni... na drzewa bez liści... na deszcz... na wiatr.... na niemoc... na przepracowanie... na niedokończone marzenia... na plany rozbite na kawałki.... na kłopoty wszelkie.... a tak naprawdę i przede wszystkim - na urodziny pewnego Chłopca - te pierwsze... uszyłam podusię... jest wielce optymistyczna i wesoła... więc niech Każdy weźmie dla siebie odrobinę... na cokolwiek Mu potrzeba :) oto i dla Was kropla słońca... kulka nieposkromionej radości :)))
...też sobie uszczknę odrobinkę, dobrze? przyda się....
uwielbiam czytać Twoje wpisy, chyba minęłaś się z powołaniem i powinnaś pisać wiersze, a właściwie nie minęłaś :) powinnaś połączyć cudne szycie z pisaniem wierszy:) pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńJaki CUDAK !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńBiorę! :)
OdpowiedzUsuńZawsze zaskakujesz czymś ślicznym i nowym! Słońce bije z tej podusi :)
OdpowiedzUsuńbardzo wesoła poduszeczka- przesyła tyle pozytywnej energii :) ekstra:)
OdpowiedzUsuńżółty cudaczek jest super! bije od niego ciepłem. A ten Maluch z poprzedniego posta, rewelacja!
OdpowiedzUsuńŚliczny faktycznie bardzo słoneczny ten kurczaczek. Ja uszczknęłam troszkę...na deszcz i wiatr;))).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Prześliczna poducha! I to perfekcyjne wykonanie :) Pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńAch, jakie słoneczko! A przyda się i mnie, bo u mnie szaro i ponuro - gdyby nie liście na drzewach to pomyślałabym, że to już koniec listopada...
OdpowiedzUsuńKasieńko ściskam Cię gorąco i ślę uśmiechów moc :DDDD