...przedwczoraj wracając z pracy (a idę kawałeczek piaszczystą drogą przez coś, co umownie można nazwać łąką) znalazłam porzuconą i mocno nadszarpniętą życiem maskotkę - Żyrafkę... Siąpił drobny deszcz, troszeczkę pachniało wiosną, a w błocie leżała ta szmaciana zabawka... minęłam ją, ale za chwilkę wróciłam... gdy wzięłam w dłonie okazało się, że Żyrafie brakuje jednej nogi, jest potwornie brudna, porozrywana i opróżniona z puszystego wkładu... najwyraźniej miała spotkanie z jakimś psiakiem...
cóż... zupełnie nie wiem dlaczego, ale zabrałam ją z tej piaszczystej drogi... w domu przeszła długą kąpiel w gorącej wodzie z proszkiem, a ponieważ brud był bardzo uparty - także pranie w pralce...
dziś - gdy Żyrafka była już sucha, czyściutka i pachnąca - mogłam zabrać się za jej ratowanie... ku wielkiej uciesze moich zmorzonych wysoką gorączką Synków...
Niestety nie miałam tkanin w idealnie dopasowanych kolorach, ale Maciuś pomógł mi zdecydować i jakoś wybrnęliśmy :)
Stan po praniu:

Zaczynamy czyli wycinanie części zamiennych...

Łatki naszyte...

Hmm... gotowe :)

Nóżka przyszta a brzuszek napełniony i zacerowany....

Pierwsze niepewne stawanie na nogi :) z fasonem i kokardą....

Synkowie nadali Żyrafce nowe imię: Łatka.
Kuba pobiegł po swoją "starą" żyrafę z czasów niemowlęctwa (która ze względu na magnesiki w łapkach wisi przekornie na futrynie drzwi pokoju Chłopców) po czym oznajmił, że Magnesitka zaopiekuje się Łatką i obie dziś będą spały w jego łóżku :-))
Żyrafka Łatka została tym samym
URATOWANA....
Ta przygoda z żyrafą sprawiła mi radość... i rozjaśniła buzie chorym Chłopcom...
Oto zdrowa Łatka ze swą najlepszą przyjaciółką Magnesitką :)