czy - jakby krzyknął Rudobrody - do stu tysięcy beczek śledzi!! (albo mniej więcej tak)...
niechaj się moja wena obudzi wreszcie z zimowego snu!... szycia mi trzeba, szycia twórczego... a tu jakoś.... pufff... i nie mam sił.... chowam się przed pomysłami pod kocykiem... albo to raczej one przede mną :)
przywołuję więc Rudobrodego, pirata wielkiej sławy, groźnego i chmurnego (co to mi się dla Bartusia świątecznie uszył) - niechaj na mnie tupnie swą drewnianą nogą! a pomysłom pogrozi, żeby mi się tu zaraz w równym długim rządku ustawiły i niecierpliwie wykrzykiwały: "mnie uszyj, mnie, teraz mnie" :)))
Pirat Bartusiowy.....
na statku Poduszkowcem zwanym :))
odrobinę rozjaśniłam kolory na tym zbliżeniu, by niektóre detale wyłoniły się
z mroku zdjęcia robionego w bardzo pochmurne grudniowe popołudnie...
(by powiększyć trzeba kliknąć :D )
(by powiększyć trzeba kliknąć :D )
dodam jeszcze tylko, że Rudobrody okazał się prawdziwym wilkiem morskim - powędrował bowiem aż do Norwegii... dobrze, że mu uszyłam ciepły kubrak :))
ahoj, Moi Mili...niechaj Was omijają sztormy...
Rewelacja! Wygląda jak żywy!
OdpowiedzUsuńA jaką ma groźną minę!!!
świetny jest :)
OdpowiedzUsuńmój synuś pewnie zaraz by Go przytulił :)
Fajny ten pirat,jak do niego się przytulić??/no ale widać dzieci tak lubią!!!
OdpowiedzUsuń