czwartek, 13 września 2012

uszyłam gołąbki :)

...w języku polskim zdanie napisane w ten sposób brzmi nieco śmiesznie, prawda? ;)
u nas można "hodować gołębie" albo "ugotować gołąbki", ale uszyć?! :-)  ha... a ja uszyłam :))
zanim jednak opowiem o szyciu - małe wyjaśnienie dla Gości spoza Polski... po polsku "gołębie" - to jeden z gatunków ptaków... słowo "gołąbki" - to zdrobnienie od "gołębie" albo (i to częściej) nazwa tradycyjnej potrawy... danie to, podawane na gorąco, jest kombinacją mięsa, ryżu i przypraw zawiniętą w liście kapusty... w niektórych regionach kraju gołąbki przyrządzane są z sosem pomidorowym, w innych ze śmietaną albo w sosie własnym...

gołębi nie hoduję...
gołąbki, według moich Chłopców,  najlepsze na świecie robi Babcia...
więc co mi pozostało? szycie! :-)

to była wyjątkowa prośba o oryginalny prezent na rocznicę ślubu... (Pani Grażynko - pozdrawiam przy tej okazji najserdeczniej!).... na poduszkach dla Szczęśliwej Pary miały znaleźć się imiona, gołąbki, data ślubu, może jakieś serduszka.... o barwach Pani Grażyna napisała tak: "...marzą mi się poduszki w kolorach ziemi albo -jak ja wolę to nazywać- kawa ze śmietanką i dwoma łyżeczkami cukru...."
oooo, już wiedziałam!... określenie "kawa ze śmietanką i dwoma łyżeczkami cukru" zadziałało jak wyzwalacz weny :))  było jasne co mam uszyć... a "jak"? - o to byłam spokojna... i pewna, że przy takich wskazówkach pomysł urodzi się sam... po prostu przyjdzie do mnie w chwili właściwej... poczuję go w dłoniach dotykających tkanin i już...

i tak było.....  uszyłam zatem gołąbki :) 

początek procesu twórczego czyli jak cierpliwie rysowałam wzór :)

 po kilku kwadransach ćwiczenia cierpliwości...

 i w pełnej krasie :)

 tyły poduszek to niespodzianka dla Obdarowanych:
wyhaftowana maszynowo data ślubu
i wypikowane mandale, z motywem serc...

 ...poduszki uszyłam w kwietniu, i już dawno są na swoim miejscu, daleko stąd... wiem, że bardzo ucieszyły Anję i Erica... podobały się... a Pani Grażyna z radością mi o tym opowiedziała, wywołując mój uśmiech i satysfakcję....
i mógłby to już być koniec tego posta... ale jest jeszcze coś...  ot, taka opowiastka:

poduszki z gołąbkami to kompozycja, której elementy pochodzą z wielu miejsc: czekoladowa bawełna - Warszawa, jasne ecru to zakup w Ikea Poznań, szmatki w karmelkowe wzory pochodzą z Czech i podróżowały z przesiadką w Świętochłowicach dzięki łańcuszkowi Dobrych Ludzi, a szablony sercowych mandali przywiozłam równiutko dwa lata wcześniej z kwietniowej patchworkowej wystawy w Pradze i użyłam ich dopiero teraz po raz pierwszy... po prostu czekały na swój moment :-))  miały być serduszka pikowane ot tak, ale regularność mandali wydała mi się o wiele bardziej elegancka... poza tym mandale same w sobie mają takie pozytywne znaczenie - są trochę jak zaklęcia, jak dobre życzenia... 
zapięcia - perłowe guziki to skarby po mojej Babci, więc mogą być z każdego miejsca :)... jedynie ocieplina i podszewki to "zwykłe" zakupy zielonogórskie... a wszystko razem już jako poduchy pokonało drogę najpierw do Warszawy, a potem dalej do nowego miejsca przeznaczenia... by stać się podarunkiem dla niemiecko-belgijskiej Pary.....

nie wiem jak Was, ale mnie zadziwiają i zachwycają takie wędrowne historie zwykłych przedmiotów....
tę będę pamiętać długo :))

15 komentarzy:

  1. Poduszki bardzo subtelne i gustowne. Bardzo mi się podobają.
    A ta historia poszczególnych elementów, które się na nie złożyły sprawia, że są naprawdę wyjątkowe.
    Też lubię takie historie przedmiotów.
    pozdrawiam w tej nocnej porze:)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Poduszeczki są piękne. Masz wyczucie i talent do szycia.A przez tą opowieść stały się magiczne.

    OdpowiedzUsuń
  3. poduszki są cudnie romantyczne.

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowna praca, która będzie wspaniałym, niepowtarzalnym prezentem :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudne Kasiu, cudne okrutnie!!!!
    I chyba wszystkie szyjące to mamy, że pamiętamy skąd jaka szmatka :)))), to jest taka szmaciana magia!

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo gustowna pamiątka :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowne! Niesamowicie mi sie podobają:)

    OdpowiedzUsuń
  8. piękne poduchy, pamiątka jedyna w swoim rodzaju... jak zwykle wszystko dopracowane... no a kolory świetne...podoba mi się kopozycja i połączenie tkanin...

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo ładne poduchy,podziwiam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Gołąbkowe cudeńka, i takie moje ulubione kolory - och ! naprawdę śliczne. Cudna pamiątka, a taką wędrówkę myśli, zmianę miejsc rzeczy też podziwiam i nie raz nad tym przystaję. Pozdrawiam serdecznie:)Kasiu

    OdpowiedzUsuń
  11. Po prostu piękne! Gratuluję!

    OdpowiedzUsuń
  12. Normalnie do schrupania takie kawowe gołąbki ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Pani Kasiu! Pozdrawiam serdecznie i ponownie dziękuję za piękne i artystyczne GOŁĄBKI! W imieniu własnym i oblubieńców rocznicowych :) Grażyna

    OdpowiedzUsuń
  14. cudne podusie i jeszcze ta historia w tle ;) prezent niepowtarzalny i wyjątkowy ;) uwielbiam takie podarki od serca ;)pozdrawiam bardzo ciekawy blog czyta sie wszystkie wpisy jednym tchem ;)

    OdpowiedzUsuń

...już teraz dziękuję Ci za słowa, które zostawisz... dzięki nim wiem, że pracownia nabiera życia...