... miałam pracowity weekend... trochę wiosennych porządków i domowych prac... fura obowiązków zaległych i tych codziennych też troszeczkę... ale plan dotyczący Lawendowego Pola zrealizowałam: tył zszyty, kanapka przygotowana (dwie godziny na podłodze... i zabrakło mi agrafek!, brzegi będę dopinać potem)... byłam dzielna :)... choć po prawdzie, to i tak za mało... jednak ręka nadal nie nadąża za moimi chęciami i muszę to zaakceptować, bo inaczej przypłacę to bólem i czasem przymusowej bezczynności...
zaraz czas do łóżka, poduszka wzywa, a obolałe plecki błagają o litość... więc pokazuję dokumentację foto i zmykam odpoczywać :)
Lawendowe Pole - odsłona czwarta
patchwork jako zasłonka :)
"plecki" patchworka jako dywanik :)
spód jest także uszyty techniką patchworku... po pierwsze dlatego, że rozmiar narzuty wymagał dosztukowania tkaniny, po drugie - od dawna zainspirowana patchworkami Elizabeth Hartman miałam ochotę pokombinować :)
a na koniec - Lawendowe Pole w charakterze zmierzwionego obrusa :) ... przeniosłam się dziś z szyciem do pokoju... stół tu co prawda niski i średnio mi wygodnie, ale za to jest więcej przestrzeni na manewrowanie olbrzymem przy pikowaniu wzdłuż szwów... a wiecie, że pod patchworkiem - gdy go trzeba upchnąć na kolanach - cieplutko jest jak pod pledem? :))
obrusik i pled w jednym...
stan na koniec dnia: łaty wzdłuż głównych szwów przepikowane.... ufffff... czyli najcięższa praca za mną...
zrobiłam też kilka ściegów na jednym z tulipanowych rysunków - tak na dobry humor... ale teraz już idę odetchnąć... życzę kolorowych snów....
Kasiu, jesteś niesamowita, a pled imponujący po prostu! Takie kolorki szczególnie lubię :)))
OdpowiedzUsuńnigdy się chyba nie porwę na taki format!!!
OdpowiedzUsuńrany...podziwiam...
Moje wyrazy uznania...
OdpowiedzUsuńLawendowe pole.........marzenie
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńbardzo dziękuję!
Usuń