środek nocy minął już nieco... :)
hałasować, czyli szyć, skończyłam kilka godzin temu... ale zeszło mi na docinaniu brzegowych trójkątów i rysowaniu na nich wzorów do pikowania... tym samym mam już gotowe wszystkie części prócz ramek patchworka... i mniej więcej w jednej trzeciej zszyłam to-to do kupy... trochę czuję to dziś w ręce (auć!)... i dlatego nie wiem jak pójdzie mi jutro, ale mam wielkie nadzieje uporać się z centralną częścią Lawendowego Pola... potem rameczki.... potem czarowanie spodu (bo nie będzie zwyczajnie gładki, mam ochotę na odrobinkę smaczku)... potem spinanie "kanapki"... a później... później trzeba będzie pikować, pikować, pikować.... dobrze, że to lubię :))
Lawendowe Pole - odsłona druga:
zdjęcia takie sobie, wybaczyć proszę - pora późna
pikowanki będą takie:
wow!pełna podziwu jestem!!!!
OdpowiedzUsuńOch Kasiu, jakie pikusie śliczne zrobisz!!!!
OdpowiedzUsuńKaśka - krzyczę na Ciebie! po pierwsze-najważniejsza ręka i masz ją oszczędzać! po drugie-cała reszta! zakoduj kolejność bo naprawdę przyjadę na te wakacje - i to dużo wcześniej:))))))))))))
OdpowiedzUsuńp.s. dech mi zapiera jak patrzę na kolejne odsłony...
Kasiu jejku ale fajny patchwork będzie ,Filetowy daje fajny rezultat taki wiosenny i energetyczny :-)))))))))
OdpowiedzUsuńNo, no - idziesz jak burza:)
OdpowiedzUsuńZa chwilę narzuta będzie gotowa... jak już znajdziesz chwilkę zajrzyj do mnie , czeka tam na Ciebie parę wyróżnień:)
Kasiu, oj Kasiu, przepiękne te Lawendowe Pola!!! Przypomniało mi moje cichutkie marzenie o kwitnących polach lawendy w Prowansji....tak bym chciała to kiedyś zobaczyć i poczuć...
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cię za te pikowanki i ich lubienie - dla mnie to ciągle wielkie wyzwanie!
Czyli z ręką już dobrze? Dbaj o siebie! :***