tak, tak... Misio-Pysio powędrował dziś do swego nowego domku... będzie mu tam dobrze... a w zamian będzie przytulał, szeptał bajeczki i przywoływał słodkie sny... :)
niestety zdjęcia nieco przekłamują rzeczywiste kolory, ale jak zwykle fotografowałam późną porą....
a na koniec padły baterie w aparacie - byłam bez szans na poprawki :))
i od razu mówię, że nie mam hafciarki :)) imię wypikowałam ściegiem atłasowym, stopką do aplikacji na zwykłej maszynie....
od tygodnia w kuchni-pracowni wisi kartka z listą rzeczy do uszycia - spisałam zaległości z prawie trzech miesięcy oraz stare i całkiem nowe pomysły (czyli ostrożnie planowane plany)... dłuuuga lista się zrobiła...
idę skreślić z niej Misia-Pysia... taaaa-daaaam!
Misio-Pysio już skreślony...
OdpowiedzUsuńnie że brzydki, lecz... zrobiony!
:)
Całuję Cię, Kasieńko. Trzymam kciuki za Twoją rękę i listę.
Misio misiowaty, jak należy!
OdpowiedzUsuńA listę to może sobie skróć nieco?
NO i ślicznie dziękuję za coś! :*
Słodziaczek niesamowity! A Twoje haftowane literki podziwiam niezmiennie!!!
OdpowiedzUsuńTe listy, listy... ja też mam taką, co jedno skreślę to trzy się dopisują, ech!
Wiesz, podziwiam po prostu bez słów. Wypikowane imię, pobiło wszystkie haftowane cuda. ((:
OdpowiedzUsuńDla Dawidka... ojej! muszę taką synkowi uszyć... też ma na imię Dawidek... Tylko ja takich literek nie potrafię :( a cóż to za niezwykła stopka do takiego haftu?
OdpowiedzUsuń