piątek, 4 grudnia 2009

powolutku...

...lewy nadgarstek odmówił mi posłuszeństwa... ostrzegał mnie od jakiegoś czasu raz po raz dając znać o sobie... ostatnio niestety jakoś coraz częściej... oj, za często :(
posłuchałam wreszcie i byłam u doktora stosownej specjalności... jego zdaniem mam się jeszcze za bardzo nie martwić na zapas (ha! łatwo powiedzieć, przecież ja jestem specjalistką od zmartwień zapasowych)... ale też i przejść nad tym do porządku dziennego już mi nie wolno... zresztą nie da się "przejść ot tak" nad dokuczliwie bolącym miejscem, prawda?.... ech...
czeka mnie seria zabiegów, fotka rtg i dalsze konsultacje... a na razie posłuszna doktorowi (bo jeśli już staję się pacjentką, to bardzo grzeczną) kupiłam dziś tzw. ortezę ze stalką... ze sklepu wyszłam już przyodziana w ów wynalazek chroniący nadgarstek... i tak przez jakiś czas być musi....choć łatwo nie będzie, bo niby co prawda jestem praworęcznie-pisząca, ale jednak ta moja lewa ręka dużo potrafi (kiedyś nawet pisałam raz jedną, raz drugą)... i okazuje się teraz, że nadal mnóstwo rzeczy robię właśnie lewą dłonią, a jej niesprawność odczuwam  bardzo... ech.....
a tymczasem szycie piętrzy mi się...
oszczędzałam rękę i zaległości urosły...  a jeszcze muszę zwolnić, przyhamować... jak  mówi pewien trzyletni Eryczek cienkim glosikiem: "teraz poooo-wooo-lut-kuuuuu"... czyli muszę zmienić plany (nie mam pojęcia czy dam radę uszyć wymyślone już prezenty na Boże Narodzenie) :(
na pewno skończę zaczętą torbę, na którą Joanna czeka już długo bardzo... a potem będę się starała cierpliwymi, małymi krokami zdążyć do świąt uszyć i wysłać do Dzieci dwie Kołderki za Jeden Uśmiech (o kołderkowej akcji czytajcie tutaj)... w Wigilię te kołderki po prostu muszą być u Dzieci, bo to jest ważne-najważniejsze...
potem się zobaczy...
orteza ma mnie wspierać, chronić rękę przed zbytnią gimnastyką i przeciążeniem, ale także umożliwić jako-takie funkcjonowanie, więc o całkowitym bezruchu nie ma mowy :)

no tak, ale ja tu gadam na smutno... a wydarzyły się przecież także radosne rzeczy... i mile... mmmm....
otóż otrzymałam bardzo sympatyczne wyróżnienia...

pierwsze - blogowe serduszko od Oli (Bobe Majse)
Ola pisze z prędkością światła, przy tym ma niesamowitą pasję  a słowa układa tak, że... ach! zajrzyjcie koniecznie :)

Olu - dziękuję.... i wiesz... znów kiedyś w Czajowni przetrwonimy mnóstwo cudownych godzin....... :-*




.... a całą garść wyróżnień podarowała mi Valfreya zaskakując mnie tym niesamowicie...
Valfreyo - gdy patrzę na cuda jakie robisz z koralików żałuję, że nie noszę kolczyków :)
dziękuję Ci za wyróżnienia:



pozwólcie, że nad przekazaniem dalej tych wyjątkowych wyróżnień troszkę pomyślę, dobrze?

do niebawem....

5 komentarzy:

  1. Masz rację... Są rzeczy ważne i mniej ważne ale jakby nie patrzeć nie wszytko może poczekać...
    Życzę powrotu do sprawności...?
    I gratuluję wyróżnień...

    OdpowiedzUsuń
  2. Kasieńko wszystko będzie dobrze.
    Musisz w tym całym zamieszaniu pomyśleć też o sobie, o własnym zdrowiu.


    Całkiem niedawno też musiałam nosić ortezę (to chyba nasza "zawodowa" przypadłość ;) ), jest to uciążliwe, ale trzeba rękę odciążyć, żeby potem móc funkcjonować. Nie zaniedbaj tego.
    Pozdrawiam Cię cieplutko!
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  3. gdy przeczytałam o tych naczyniach z fabryki Twojego Dziadka a później zobaczyłam je na zdjęciach. Uświadomiłam sobie, że też takie mam w domu (moja Mama kupiła je sobie dawno temu, gdy nic w sklepach nie było) 6 filiżanek ze spodkami, dzbanek, cukierniczka i mały dzbanuszek na mleczko do kawy/herbaty. Ale ciągle nie miałam pewności, czy mają owo "Mi". Sprawdziłam. To te! z serii Nefryt. Ktoś swoich szukał na strychu, ktoś jeszcze gdzieś indziej. A nasze stoją w witrynce i są wyciągane rzadko, od święta, więc są jak nowe. Ale bardzo je lubimy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Violu! bardzo się cieszę, że Mi - Nefryt jest z Wami... teraz wiesz skąd jest :) a ja wiem, że Ktoś z przyjemnością pije z tych naczyń kawę czy herbatę :)) utulam cieplutko!

    Inno, Anniegmatic - ogromnie Wam dziękuję za ciepłe słowa... obiecuję dbać o rękę i pamiętać nie tylko o ważnych i ważniejszych sprawach, ale i o sobie :) przytulam Was do serca :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Kasieńko,

    Dbaj o siebie, Kochana, bo Twoje przezdolne łapki :) są wszystkim bardzo, bardzo potrzebne.

    Przetrwonimy, przegadamy, prześmiejemy całe mnóstwo godzin, pewnie że tak! W Czajowni, w Chederze, a może gdzieś jeszcze...

    Całuję Cie mocno i duuuuuużo zdrówka życzę.
    Ola

    OdpowiedzUsuń

...już teraz dziękuję Ci za słowa, które zostawisz... dzięki nim wiem, że pracownia nabiera życia...