wtorek, 28 kwietnia 2009

Kot Jazzowy...

hmmm.... miałam pokazać go już jakiś czas temu, ale się nie składało.... a tymczasem Kocio i Mysia mają już gdzieś nowy dom... i mam nadzieję, że często sięgają po nich jakieś cieplutkie rączki spragnione przytulania...
Pewna Magda powiedziała o tej maskotce Jazzowy Kot... no i tak już zostało... choć w założeniu to on niby country miał być - resztki jeansowych spodni, kawałek kraciastej koszuli, kilka guzików i filcowa Mysia... ale cóż - imię znalazło go samo, tak mu było widocznie pisane :)
Oto proszę Państwa Pan Kot Jazzowy :)

7 komentarzy:

  1. Łałć, jakie cudo!!!! Kaśku śliczny wyszedł i określenie do niego pasuje idealnie!

    OdpowiedzUsuń
  2. dzięki :)
    Mam zamiar uszyć następne, najbardziej mi się podoba ta kieszona z przodu z Mychą i ogon przyszyty na guzik - czego nie udokumentowałam fotką :)

    Dawno Nikt do mnie nie mówił Kaśku, wiesz? a to było takie domowe określenie... ach, Kankanko :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Pan Kocio z Panią Mychą suuuuuuper :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jaki świetny!!! Ale Mysia no to już sama słodycz :) Dobrana z nich para!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale słodziaki! Kot-wiadomo-zawsze jest DEBEST, ale jaka mycha przeurocza :)))
    Jeszcze, jeszcze!

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję Wam Wszystkim :)
    Uszyłam kolejne kociska, pokażę niebawem...

    OdpowiedzUsuń
  7. Koty, koty kolorowe!
    Niby country, a jazzowe.
    Wszystkie "z myszką", ale nowe,
    a pod szyjką atłasowe.
    Miny trochę "w kratkę" mają,
    lecz urokiem zniewalają.
    Zatem "w kratkę", czy nie "w kratkę"
    ja Autorce ściskam łapkę.

    Boję się przyznać, ale to ja... Bobe Majse

    OdpowiedzUsuń

...już teraz dziękuję Ci za słowa, które zostawisz... dzięki nim wiem, że pracownia nabiera życia...