Żyrafki nie było w planach... ba! nawet w zamysłach jej nie było... ani też na karteczkach na "tablicy pilności" w pracowni... ale... niekiedy moja codzienność dla odmiany wymyśla niespodzianki... a ja czasami je nawet lubię :D
jak było z Żyrafką?
najpierw pojawiła się niespodziewana i na dodatek pilna prośba Pani Marioli (jak się okazało później - wiernej Czytelniczki bloga)... potem kilka maili z ustaleniami... a na koniec bardzo ekspresowe szycie i odbiór podusi niemal wprost spod maszyny :)
Pani Mariolu, przy okazji - zapraszam kiedyś już na spokojnie do pracowni na herbatę.....
miałam wolną rękę w kwestii kolorów... tym razem postawiłam na intensywne barwy - seledynowy (jak młoda trawa), ostry pomarańczowy i żółty w ciepłym słonecznym odcieniu.... trochę musicie uwierzyć mi na słowo - bo zdjęcia niestety robiłam przy świetle jarzeniowym, na dodatek w biegu...
mimo ekspresowego tempa pracowało mi się bardzo dobrze... a uśmiech Pani Marioli przy odbiorze poduszki - wprost bezcenny :)
miło jest czasem dostać od losu taką niespodziankę...
a czy Wy lubicie "nagłe zwroty akcji" albo niespodzianki, które trzeba jakoś wcisnąć w cały łańcuszek planów? :)
Po prostu cudeńko :-)
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
UsuńŚliczna podusia, jak zwykle! U mnie zawsze wszystko na ostatnią chwilę,więc tylko takie nagłe projekty wypalają w sumie :)
OdpowiedzUsuńdzięki Aneczko :)
Usuńa na "ostatnią chwilę" to mam całą kolekcję "zdarzeń"... i najczęściej wtedy następuje tak maksymalna mobilizacja, że wykonywane rzeczy na "za pięć dwunasta" wychodzą najlepiej :)
Kasiu, dobrze widzę? żyrafka puchata? z włosiem? Wygląda super. Pogodna, słoneczna.
OdpowiedzUsuńdobrze widzisz, dobrze :) a dotykałaś kiedyś prawdziwej żyrafy? ja tak... wrażenia "aksamitne" :)
Usuńa moja aplikacja tylko polarkowa....
No proszę , zdążyłaś ją sfotografować ! :) Faktycznie wyszła cudnie i bardzo mi się podobała. Dziękuję jeszcze raz i będę nadal wierną czytelniczką , a może uda się kiedyś trafić na Twoje warsztaty, o których rozmawiałyśmy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
zdążyłam, zdążyłam... w "tsy minuty" :)
Usuńpozdrawiam cieplutko!
a na warsztaty zapraszam niedługo - 22.11. w Nowej Soli :)
Och kurczaczki, nad wyraz urodziwa Żyrafa :-)
OdpowiedzUsuń...taka jakby kurczaczkowa troszkę mi wyszła :)
UsuńŻyrafia podusia śliczna! Ja się zawsze denerwuje, jak mi takie jakieś "coś" nagle wypada. Ale zawsze się pocieszam, że za każdym razem dobrze się kończyło :D
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
Usuńa ja różnie - czasem mnie "rozkłada" taka nagłość, a czasem przeciwnie - mobilizuje mocno...
pewnie to zależy od "kontekstu" :-)
Znaczną część zwierzyńca opanowałaś perfekcyjnie. Podusie ze zwierzętami są urocze. Wyobrażam sobie radość dzieci, do których trafiają te cudeńka.
OdpowiedzUsuńjeszcze mi sporo zwierzyńca zostało do opanowania :)
Usuńale z już opanowanych dumna jestem i dziękuję za miłe słowa! :)
Zapraszam do mnie po wyróżnienie :-)
OdpowiedzUsuńhttp://onkowo.blogspot.com/
dziękuję :)
Usuń