niedziela, 24 czerwca 2012

hodowla motyli :)

 ...tempo minionych dni uciekających mi w zapracowaniu i biegu jest tak duże, że czasem mam wrażenie niemal osuwania się gruntu spod stóp... chwiejności tej "wątpliwej równowadze" dodaje jeszcze czas pylenia traw - dla mnie naznaczony kichaniem, łzawieniem, swędzeniem i ogólnie samopoczuciem do niczego... tymczasem zegar po prostu obraca wskazówkami jak żongler cyrkowy piłeczkami, a kalendarz gubi kartki niczym drzewa liście w listopadzie.... ech... 
nie poddaję się jednak... jeszcze... i mocuję się... z czasem... z nowymi i licznymi sprawami w pracy... ze sobą, gdy wydaje mi się, że to koniec sił.... z pomysłami do zrealizowania... 
krok po kroczku... do przodu... odrobinkę... wszak niedługo wakacje, prawda?

dziś pokażę Wam co słychać w "mojej hodowli motyli" [początek hodowli jest tutaj] :))
wierzch narzuty jest już zszyty - wszystkie motyle i ramki na miejscu... to były chyba kilometry szwów :))) patchwork osiągnął na razie rozmiar 265 x 285 cm, więc podczas spinania z ociepliną i spodem zajął całą dostępną podłogę w dużym pokoju (i to po odsunięciu fotela i wyniesieniu stołu!)... w planach jest jednak dużo pikowania - zatem narzuta zmniejszy się ostatecznie... szacuję, że nawet do około 10 cm na każdym brzegu...
ale co ja będę tyle gadać - zapraszam do pracowni :)))

etap kanapki - czyli kilka godzin na podłodze i mnóstwo agrafek...
głaskanie, wygładzanie, naciąganie...

najpierw jednak trzy wieczory rysowałam wzory,
bo tym razem zależy mi na ich regularności

w centralnej części narzuty znajdzie się monogram nowożeńców i data ślubu... wyhaftowałam go maszynowo przed podłożeniem ociepliny, tkaninę wzmacniając od spodu sztywnikiem bez kleju, którego nadmiar po wykonaniu haftu został skrupulatnie wycięty...  na zdjęciach - monogram "w trakcie pracy" :)

monogram na napiętej narzucie...
to był środek nocy - wybaczcie marność zdjęcia
(widać cokolwiek dopiero po powiększeniu)

...ku swej uciesze dotarłam już do ulubionego etapu - czyli pikowania... po prostu uwielbiam pikować! :)  to jak deser... nagroda za pilną pracę.... a zwłaszcza za etap agrafek i zajęć na podłodze... no i cudnie jest obserwować jak przybywa wzorów... coraz bliżej końca :-))
pokażę Wam kawałeczek, który już zrobiłam...  na zdjęciu jest oczywiście tył patchworka, bo na wierzchu wśród kolorowych namalowanych linii prawie nie widać szwów...  tak to już jest, że aż do uprania narzuty nie będzie wiadomo jak naprawdę wygląda :-)

wyhaftowany monogram i datę wypikowałam po konturach - by wzmocnić to miejsce i uwypuklić wzór... zaczęłam także pikowanie pętelek, spójrzcie:

to na razie tyle...
korzystając z tego, że dzieciaki na podwórku pójdę do swoich pętelek :)))
spokojnych dni, Wasza zapętlona

16 komentarzy:

  1. no kochana, wielka, piękna praca i wspaniały prezent:) niepowtarzalny:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Już jest piękna:)podziwiam za cierpliwość i umiejętności:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Coś pięknego! Nie mieści mi się w głowie Twoja cierpliwość, za którą chylę czoła po podłogę!
    Narzuta już teraz robi niesamowite wrażenie!!

    OdpowiedzUsuń
  4. cudna! powodzenia w tym ogromie pikowania :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kasiu, pikowanie rozłożyło mnie kompletnie, niesamowite.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kasiu! Z tym pikowaniem to masz rację! To nagroda, deser! Ja też uwielbiam pikować :) Ta narzuta powala na kolana Kasiu! Brawo, uściski :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Powstaje kolejne cudne dzieło!!!
    Te gęste pętelki wokół monogramów wyglądają NIESAMOWICIE!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Padłam, a w głowie budzi się głupia myśl "a może tak by się wydać raz jeszcze" ;-) Narzuta będzie zjawiskowa.

    OdpowiedzUsuń
  9. Kasiu jestem pod ogromnym wrażeniem twojej pracy...pięknie wygląda

    OdpowiedzUsuń
  10. ale piękne cudo... podziwiam za staranność, cierpliwość.. masz taelnt kobieto:) pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Woooow! Szczęka opada!
    Pozdrawiam,
    Makola!

    OdpowiedzUsuń
  12. lo matko...ile to pracy..pieknie Ci to petelkowe pikowanie wychodzi a i monogram jaki ladny..podziwiam i pozdrawiam .)

    OdpowiedzUsuń
  13. Wiesz, że podziwiam Twoje motyle od dawna, bo to przecież nie pierwsze motylkowo ale jak zawsze cudne, staranne, olbrzymiaste i pięknie popikowane, wpadam w kompleksy:):):)

    OdpowiedzUsuń
  14. Piękna! podziwiam za wkład pracy. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

...już teraz dziękuję Ci za słowa, które zostawisz... dzięki nim wiem, że pracownia nabiera życia...