...ostatnie tygodnie to dla mnie ogromnie intensywny czas... przede wszystkim zawodowo, ale domowo i w pracowni też... powoli mija... jeszcze tylko parę dni na najwyższych obrotach i będę mogła odetchnąć, że ten rok za mną... już trochę niecierpliwie wyczekuję końca... gdyż trudny był / jest... ale też - przyznać muszę - ciekawy (na swój sposób... noooo czasami :) )... i choć był to okres obfitujący w stres i napięcie w wielu sprawach, to jednocześnie przyniósł mi garść naprawdę dobrych, szczęśliwych, pięknych chwil... i kilka spełnionych marzeń... owszem, narzucił mi duże tempo, zmusił do "bycia wielofunkcyjną", odbierał spokojny sen, ale też pozwolił odkryć w sobie rzeczy nowe i dostrzec, że "jednak potrafię"....
niemniej jestem zmęczona...
od kilku dni powtarzam raz po raz: "niechże się ten rok wreszcie skończy!", bo sił coraz mniej, by z godnością przyjmować kolejne wiry i atrakcje losu, belki pod nogami, zadania bojowe, słowa, myśli, trudne sprawy...
ale z drugiej strony patrzę wstecz na jego dni i gromadzę cichutko dobre wspomnienia do zapamiętania, uśmiecham się do kilku minionych zdarzeń i chowam po kieszeniach pozytywne myśli na przyszłe czasy... bo idzie kolejny rok... a heroldowie już obwieścili, że łatwy nie będzie.. nadchodzi wiatr zmian... ech....
jestem tu... i choć cierpliwość nie jest moją mocną stroną - czekam na tyle cierpliwie, na ile potrafię...
***
to w życiu....
a w szyciu - czyli w pracowni?
oj szyło się!... do ostatniej chwili przed świętami szyło się naprawdę dużo...
nie miałam czasu na systematyczne pokazywanie... więc spodziewać się proszę niebawem - w ramach pożegnania roku - hurtowej ilości zdjęć bardziej i mniej zaległych....
oooo, na przykład: podusia świąteczna...uszyta dosłownie w ostatniej chwili przed Bożym Narodzeniem...
konstrukcja prosta - trzy tkaniny... ramki i jeden ozdobny ścieg... sedno sprawy - czyli piękny haft - jest dziełem cierpliwych dłoni D. zresztą spójrzcie z bliska, bo to ten hafcik nadał poduszce temat i dodał blasku... niewątpliwie... ja tylko poszperałam w pudełku z tkaninami zza Wielkiej Wody i wyjęłam szmatkę w świąteczne ostrokrzewy....
ooo... albo ciuchcia dla Franka... poduszka miała koniecznie być niebiesko-szaro-zielona, z motywem przewodnim "lokomotywa i dwa wagony"... proszę bardzo :)
aplikacja z polaru na podstawie rysunku z kolorowanki dla dzieci i jest pociąg dla Franka :-)
...były jeszcze inne liczne poduszki, podusie i wytwory :) ale więcej dokumentacji fotograficznej z życia-szycia ino-ino następnym razem... muszę bowiem uporządkować zdjęcia :-)
poza intensywnym szyciem pracownia przeżyła przeprowadzkę... to znaczy ja przeżyłam :D, a zawartość pracowni przeszła... a właściwie "przeniesiona została"... przy okazji małego remontu związanego z przemeblowaniem i odświeżeniem pokoju Chłopców, uznaliśmy, że skoro bałagan remontowy i tak rozprzestrzenia się do rozmiarów wszędobylskiego nieładu, wykorzystamy sytuację i może uda się za jednym zamachem wygospodarować miejsce dla pracowni "poza kuchnią"... udało się... mam swój kąt w sypialni... nowy blat - stół pod maszynę, powiększony do sufitu regał na tkaniny... jeszcze brakuje półek "podręcznych" nad blatem i stosownych, pasujących rozmiarem, pudełek, więc część "dobytku pracowni" (nie wiedziałam, że tyle tego...) nadal zdobi miejsce w przedpokoju kartonową piramidą... ale już bliżej niż dalej do końca....
szyję więc w nowym miejscu, a stół w kuchni odetchnął i zamiast dla szmatek, maszyny, maty do cięcia i niezliczonych szpulek nici z radością nadstawia blat pod talerze, sztućce, kubki :-)))
w nowej pracowni jest niestety mniej miejsca... i wciąż jeszcze oswajam tę przestrzeń... [no i nie bardzo mogę szyć i gotować równocześnie pracując poza kuchnią :)))] ale myślę, że po dokończeniu przeprowadzki (czyli układaniu, układaniu, układaniu i porządkowaniu) będzie dobrze...
***
przed świętami nie zdążyłam zamieścić tu na blogu życzeń dla Was Wszystkich... nie zapisałam ich co prawda "na łamach", ale posłałam ciepłe myśli w stronę Zaprzyjaźnionych i Zakolegowanych oraz Anonimowych też...
a teraz - poświątecznie:
życzę Wam dobrego czasu,
i dobrych Ludzi spotykanych na Waszych ścieżkach...
pozdrawiam cieplutko
Oj, Kasieńko, śliczne te Twoje podusie, że aż napatrzeć się nie mogę. I powiem szczerze, że czekam na Twój wytwór dla mnie, hihi.
OdpowiedzUsuńA za życzenia dziękuję, nie mogłam zapomnieć o Tobie w Wigilię, bardzo mi przykro, hehe.
Buziole i miłego dnia, tygodnia, miesiąca, następnego roku...
Fajne podusie; kociak mnie zauroczył! Za życzenia dziękuję i serdecznie odwzajemniam.
OdpowiedzUsuńNinka.
Kasiu, serdeczności ślę w Twym kierunku i liczę na fotkę nowej pracowni. pochwal się koniecznie :)
OdpowiedzUsuń:*
prześliczny koteczek!
OdpowiedzUsuńKasiu, byłam pskuda, nikomu nic nie życzyłam na Święta, teraz posyłam same serdeczności żeby zapełniły Nowy Rok:) ciepłe myśli i dobrego samopoczucia w nowym kątku.
OdpowiedzUsuńPrace jak zwykle śliczne i dopieszczone:)
Pięknie to napisałaś. A poduchy - jak zwykle śliczne i dopracowane :)
OdpowiedzUsuńPoduchy jak zwykle śliczne.Trzymam kciuki za nową Pracownię...jako ,że na wszystko trzeba czasu myślę ,że w 2012 roku wszystko pójdzie gładko a to już przecież tuż za rogiem .Dużo nowych projektów , twórczych sił życzę ... i oczywiście cierpliwości w Dziale Prucia.Pozdrawiam Ewa
OdpowiedzUsuńwszystkiego dobrego w Nowym Roku:)
OdpowiedzUsuńŚliczne poduchy :)
OdpowiedzUsuńKasiu, podusie śliczne, jak zawsze... Spełnienia marzeń w Nowym roku....
OdpowiedzUsuńPięknie podusiowo - każda zachęca, żeby się do niej przytulić :-)
OdpowiedzUsuń