...napisałyście w komentarzach pod ostatnim postem, że mam zapał do pracy... dziękuję...
jednak małe sprostowanie:
ZAPAŁ to ja staram się mieć :) i różnie mi to wychodzi...
ale mobilizuję się... poskramiam niecierpliwość... przygryzam wargę mocując się z "niemocą", z niepełną sprawnością ręki... no cóż - przyzwyczaiłam się już, że coś umiem, i mogę niemal "z zamkniętymi oczami" pewne rzeczy robić... a teraz ubolewam nad brakiem precyzji i siły... to tak jak umieć płynnie zagrać "wlazł kotek na płotek", a potem nagle być zmuszonym wrócić do gam... okropne uczucie...
ale nie dam się! :)
i pamiętam, że nie wolno mi męczyć ręki, bo będzie gorzej, a nie lepiej... pamiętam... i ćwiczę, ćwiczę, ćwiczę małymi porcjami... głównie swą cierpliwość...
długą listę zadań w pracowni udało się odrobinkę uszczuplić... poza tym zmieniłam ją na serię małych kolorowych karteczek... tak mi jakoś lepiej na to patrzeć :) ... no i tym sposobem zadanie rzeczywiście znika wraz z karteczką, gdy "skreślam"...
pracuję teraz nad nową formą torebki (w zieleniach iście wiosennych!) i nad pewną podusią-niespodzianką... potrwa chwilkę zanim skończę :)
pokażę więc listopadowy "urobek" sprzed ręcznych trudności - porcję kotów, które okupują już klamki w różnych miejscach...
różowości - dla uśmiechu...
ulubione brązy - dla spokoju...
przeurocze!
OdpowiedzUsuńWspaniałe kociaki i jak pięknie dobrane materiały:)))
OdpowiedzUsuńJa tam lubiłam grać gamy i pasaże. ;) Miau!
OdpowiedzUsuńKasiu, pięknie po prostu i tak wiośniano!
OdpowiedzUsuńFantastyczne kociaki słodziaki:)
OdpowiedzUsuńKocham koty Twe klamkowe,
OdpowiedzUsuńte brązowe i różowe,
te w krateczkę i te w kwiatki.
Pozazdrościć takiej matki!
która zgrabnie łączy szmatki.
Z wdziękiem zszywa, pruć nie musi,
kot się tuli do mamusi...
Tak, wypiłam już za troski,
wszak karnawał jest... żydowski!
Ktoś zapyta czy wypada?
Dzisiaj tak, tak! Ad-lo-jada!
Kasiu, to co powyżej to także z wielkiej radości, że Twoja ręka miewa się dobrze, lepiej, najlepiej! Całuję Cię mocno :):):) Ola
Ogromnie lubię te klamkowce :-))
OdpowiedzUsuńA Twoje są takie urokliwe, jak żadne!
bardzo Wam dziękuję...
OdpowiedzUsuńOlu - wierszyk jest cudny!!! Uwielbiam Twoje rymowanki :)
przy szyciu różnych innych rzeczy ucinam sobie stosowne kocie paski ze szmatek co to akurat są na podorędziu i wrzucam 'tak przy okazji' do pewnego koszyka... koszyczek mi się znów zapełnił... trzeba będzie następnych kotów "napaskować" :)
koCISKA kOCIE:)w brazowym ulokowalam uczucia:)
OdpowiedzUsuńDziekuje Ci za cieplych slow worek:)
-Migdalowa
Cieszę się już na następne "napaskowane"koty, są świetne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło.
patchworkowe koty ! gratulacje za pomysł
OdpowiedzUsuńja sama bym na taki pomysł nae wpadła.
warto do ciebie zaglądać.
ps. Jeśli mazna?
Migdałowa, Agatab - uściski i utulanki :)
OdpowiedzUsuńAgajaw - patchworkowe koty nauczyła mnie szyć MKatarynka (adres bloga na bocznym pasku), zmieniłam tylko kilka detali i mam stado inoino kotów :))) I zaglądaj, zaglądaj :D
Przepiękne są te wszystkie cuda. Czemu ja szyc nie umiem? ;-))
OdpowiedzUsuń