poniedziałek, 19 stycznia 2009

len....

len to tkanina szlachetna i wymagająca... zarówno w szyciu, jak i w dalszym życiu :)
len to wyzwanie i test na cierpliwość podczas krojenia i szycia...
len to też konieczność przyzwolenia na gniecenie... tak, tak... trzeba się przyzwyczaić, że chwilę po prasowaniu zapomina o kontakcie z żelazkiem... len po prostu ma swoje zdanie na temat formy ostatecznej...
i to w nim polubiłam - gdy zrozumiałam, że trzeba odpuścić i dać mu oddychać... tak, jak oddycha się latem - polubiłam tę niesforność i odrobinkę przekory... które stają sie początkiem nowego...........
dziś w temacie lnu - torby, torebki i mini-kosmetyczki... będą się wygrzewać w słońcu daleko stąd... ach. miałam przy szyciu trochę lata w środku zimy....
popatrzcie...

"sreberko"


"oliwki"



"trzy koraliki"



"trzy kwiatki"



"firletki"





1 komentarz:

  1. Len, jedwab, wełna..... to jedna wielka uroda.... niepotrzebny im blichtr, złotka, zbędności. Trzeba jak piszesz, nauczyć się ich urody, nie dla każdego jest to łatwe, oj nie! Moje potrzeby zamykają się właśnie w tych tkaninach, plastikom mówię NIE!

    OdpowiedzUsuń

...już teraz dziękuję Ci za słowa, które zostawisz... dzięki nim wiem, że pracownia nabiera życia...