środa, 11 października 2017

Jesienny....

 ...dzień dobry jesiennie!...
tak, to już ta pora, kiedy kubek gorącej herbaty, puchaty kocyk oraz zacisze domowe nabierają specjalnego znaczenia... za oknem pochmurno i często mokro, wietrznie... drzewa coraz mniej liściaste, a trawa mniej zielona... słońce - jeśli jest - to mniej ochocze... jesień...

gdzie byłam, gdy mnie tu nie było?
...mijający sezon upłynął mi na bardzo intensywnym szyciu i podróżowaniu z moimi uszytkami... czy to słońce, czy śnieg, czy deszcz i wiatr :)) ...to były setki pokonanych kilometrów, mnóstwo zużytych szpulek nici, nowych pomysłów wprowadzonych w życie oraz dziesiątki spotkań, rozmów z Ludźmi... słowem - PRACA rękodzielnika-koczownika :)
może opowiem Wam o tym następnym razem... 

teraz jednak koniec... a raczej przerwa!
tak - próbuję Wam powiedzieć, że na dłuższą chwilę w pracowni zalegnie cisza... uporządkuję jeszcze szmatki, zamknę szufladę z nitkami i okryję wyłączone maszyny pokrowcami... z powodów osobistych i zdrowotnych nie mogę na razie pracować w dotychczasowy sposób - szyć, podróżować... 
nadszedł czas skupienia się nad zupełnie innymi sprawami... 
mam nadzieję jednak, że wrócę... a moja mała Pracownia ino-ino nie zniknie "tak zupełnie całkiem" :D
proszę trzymajcie kciuki :) 

na razie, skoro nie mogę pracować intensywnie, spróbuję uporządkować zdjęcia i różne moje "szyciowe opowieści"... po czym umieszczać je tutaj, w charakterze archiwum pracowni.....

 ***
zaczniemy od patchworka "Jesiennego", skoro za oknem jesień najprawdziwsza....


"Jesienny" powstał na prośbę Marty - dla Jej Mamy, jako prezent gwiazdkowy... Marta przyszła do pracowni i wspólnie buszowałyśmy wśród zapasów tkanin ustalając kolorystykę i wzór - tzw. "znikającą dziewięciołatkę"... potem nastąpiło cięcie, zszywanie, znów cięcie i mozolne układanie na podłodze... 


...top gotowy - teraz hop! na ramę :)
"Jesienny" miał być ciepłym, miękkim otulaczem - zatem otrzymał lekkie poliestrowe wypełnienie oraz na spód kocyk z polaru...


pikowanie zgodnie z prośbą Marty - "tylko zawijaski i żeby było puchato" - a więc trzmiel duży :) 

jedynie same brzegi przepikowałam gęściej:


już prawie koniec - lamówka :)

...nitki schowane, metka wszyta... czyli "Jesienny" ukończony (w środku zimy - jakby nie patrzeć)





...jakiś czas potem, na inną okazję, uszyłam "Jesiennemu" do towarzystwa poduszki.... ale gdzieś tak "schowałam" zdjęcia, że nie mogę ich teraz znaleźć... może odkryję je niebawem w czeluściach komputerowego dysku przy okazji porządków... oby :)

pozdrawiam Was...
miękko, ciepłojesiennie...
i... nie żegnam się...
:)

9 komentarzy:

  1. trzmiel tak piękny, że można go pokazywać jako wzorzec :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzymam kciuki za szczęśliwy powrót do zdrowia, szycia i podróży. Tak piękne rzeczy tworzysz , będę z cierpliwością czekać na następne , pokazywane na blogu. Dobre myśli przesyłam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bardzo dziękuję za ciepłe słowa! :-) i za dobre myśli też :D

      Usuń
  3. Kasiu, wszystkiego dobrego! Przesyłam pozytywne wibracje. Czekam na kolejne zdjęcia z archiwum, które umilą nam czas przerwy.
    Pozdrawiam
    Kamila

    OdpowiedzUsuń
  4. Śliczne, jesienne kolorki,skrawki w całość zebrane. Ja się przymierzam i przymierzam ..może kiedyś choć poszewkę uszyję. Zdrówka życzę i by sie wszystko w życiu poskładało jak należy :) Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. koniecznie musisz spróbować... po pierwszym kroku będą następne - tak to już z patchworkiem jest :)
      pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  5. Dobra robota! Taki jesienny akcent we wnętrzach. Ładny i praktyczny. Przemawia do mnie gama kolorów - chciałabym mieć podobną kompozycję na ścianie. Może uda mi się znaleźć w internecie jakieś obrazy do kupienia, w podobnych kolorach.

    OdpowiedzUsuń

...już teraz dziękuję Ci za słowa, które zostawisz... dzięki nim wiem, że pracownia nabiera życia...