tydzień temu byłam w Krakowie... cały weekend [no, może prócz niemal dziewięciu godzin podróży w jedną i dziewięciu godzin jazdy w drugą stronę ;) ]...
pojechałam po energię - naładować akumulatory znaczy.... pojechałam spełnić parę cichych marzeń oraz spotkać Kilka Cudownych Osób.... wróciłam ogromnie obdarowana!... mmmm.... czegóż ja w torbie nie przywiozłam z sobą z powrotem :).... a i w sercu ileż cudowności: chwilek radosnych, szczęśliwych, magicznych.... ech, długo by opowiadać....
zanim jednak pokażę Wam podarunki, z którymi mnie Cudowne Osoby wyprawiły do domu i opowiem nieco o tym jak było tam pięknie.... to najpierw spójrzcie co z sobą zawiozłam do magicznego Krakowa.... bo przecież nie mogłam pojechać z pustymi dłońmi... trzeba było zabrać z sobą parę uśmiechów :))))
dla Oli i Piotra
(czyli Bobe Majse)
Strach Na Wróble.... zaczarowany... ma za zadanie pilnować bobemajsowych kwiatków... czynić wiosnę... i odstraszać smutki... da sobie radę - ma ponad 50 cm wzrostu, więc nie straszne mu żadne hmmmm... strachy! :)) Strach podróżował w specjalnym pudełku, ręcznie wykonanym przez Serdecznego Przyjaciela... nie zdążyłam zrobić zdjęć, musicie mi jednak wierzyć na słowo - pudełko piękne i oryginalne... mistrzostwo świata!... stało się prezentem samym w sobie :)
dla Joanny
Anioł... Anielica właściwie... Rudowłosa Podróżniczka...
z powodu "zbyt krótkiej doby" nie zdążyłam przed wyjazdem skończyć szycia... więc... więc anioł w częściach plus mały warsztacik krawcowej i w drogę... gdzieś między Głogowem a Zabrzem "elementy" stały się Aniołkową Damą... ot, takie czary :)
zdjęcia wykonała Joasia
dla Basi
(czyli Flory)
Patchworkowy Kot Klamkowy.... mięciutki i... w czekoladowych odcieniach... początkowo planowałam dla Flory kota szaro-amarantowego, bo dzięki Basi zachwyciłam się kiedyś tym zestawieniem kolorów... ale potem uznałam, że to MUSI być jednak kot czekoladowy... aby się Basi ze mną kojarzył i myśli splatał :)
zdjęcia nie zrobiłam panu kotu basiowemu (och, gapa!)
ale pokażę Wam jego bardzo podobnego braciszka, dobrze?
obdarowywanie to jest baaaaardzo miłe zajęcie....
a o tym jak ogromnie miło jest być przez Innych obdarowywanym opowiem Wam następnym razem...
spokojnych snów....
Incredible, fabric dolls, refer to childhood and our adult life is so much happier, the same smiles when we were little, sincerity and warmth. I like it, dolls of love!
OdpowiedzUsuń=) Ana
Piękne prezenty zawiozłaś, i najważniejsze że od serca!!! A strach jest boski...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z Leśnego Zakątka:))
To m.in. ja zostałam tak wspaniale obdarowana! :) To moje kwiaty i wiosnę zaczaruje Pan Strach :) Jest cudny! Zaniemówiliśmy z Piotrem, najpierw na widok pudła (mistrzowskie wykonanie, prezent sam w sobie), a potem jego zawartości. A były tam jeszcze cudne domki do pilnowania kluczy i słodkości.
OdpowiedzUsuńKasieńka jest niesamowita, no ale to przecież wiadomo nie od dziś! :)
Nie wiem jak dziękować, przede wszystkim za Kasię :)
Kasia jest niepowtarzalna!
OdpowiedzUsuńAnioł grzecznie siedzi na moim parapecie - jest cudny!!!!! Ale i tak najcudowniejsze były chwile spędzone z Tobą, Kasieńko, w Krakowie. Następnym razem rezerwuję cały weekend, bo mi mało:)
OdpowiedzUsuńNie dziwię się, że obdarowani zachwyceni! CUDA :)
OdpowiedzUsuńszczęściary!
OdpowiedzUsuńteż bym chciała hi hi hi
A kot jest boski *__* marzę o takim, tylko póki co dostałam na gwiazdkę buty (potrzebne i rewelacyjne) a nie maszynę do szycia hlip hlip T__T
OdpowiedzUsuńJakie cudne podarki zawiozłaś :-) Ten strach , aż strach się go bać :-))
OdpowiedzUsuńDo Tildy przymierzam się też jakiś czas, może w końcu się skuszę :-) Kotek super.
Ćwicząc swoje zdolności negocjacyjne wymusiłam na aparacie zdjęcie. I tak o to ludzik z guzików czy tam "Laleczki na smuteczki" się pojawił.
OdpowiedzUsuńŚliczności!
OdpowiedzUsuń