niedziela, 3 października 2010

L - jak lubię....

...do zabawy w zwierzenia z lubienia :) zaprosiło mnie kilka Osób:
Joanna, Aneczka, Kachna, Cerie.... i (wybaczcie) nie pomnę Kto jeszcze... bo to dawno było... tylko mi na pisanie międzyczasu zabrakło... ot, cały mi się zużył przy tych kociskach gdy SIĘ szyły wielokolorowo....  no ale teraz grzecznie siadam i opowiadam...

LUBIĘ:

- ucałować moje dzieci w czółko przez sen... w ogóle lubię patrzeć jak śpią.... rozczulam się...

- herbatę... w kubku dającym się miło objąć dłońmi... gorącą... słodką... pachnącą... od niej zaczynam dzień...

- kakao... kakao lubię wieczornie... choć rano też jest wielce mniam-mniam... grzeje, spowalnia czas, umila chwilę...

- usiąść zwinięta w kłębek, pozawijana... objąć ramionami kolana... zajmować mało miejsca... zatulić się...

- kwiaty, rośliny w ogóle... z tych "z kwiaciarni" to najbardziej frezje... mmm... mięknę na widok bukietu frezji... i wspominam z dzieciństwa widok i zapach szklarni pełnej tych kwiatków... lubię jeszcze żółte róże... delikatne eustomy... tulipany....
z kwiatów "z łąki" - fiołki wiosną... w pewnym fiołkowym miejscu... fiołki budzą mnie z zimy... i przypominają Mamę...

- zapach deszczu, zwłaszcza po skwarnym dniu... zapach trawy... i tęczę na spełnienie marzeń...

- nocne niebo, księżyc ułamany na pół... Wielki Wóz... ale też słoneczne światło migoczące na zielonych listkach niczym na koronkach... dotyk jego ciepła na skórze... łaskotanie w nos i rzęsy... mrużenie oczu...

- śnieg... och, uwielbiam padający śnieg... "na całej połaci"...  zastygam w oknie, najchętniej z kubeczkiem w ręce... płatki wirują cicho, a ja patrzę i patrzę.... i patrzę...

- czekoladę, tę w filiżance, gorącą i aromatyczną....oj lubię bardzo... a najbardziej w pewnej przytulnej kawiarence w Krakowie na Kazimierzu... i lubię, gdy mi tam cisza przecieka powoli przez palce... (do kawiarenki tej mam tak mniej więcej 500 kilometrów, ale to niiic... )

- i wiecie co? lubię Ludzi... uhm... lubię... bo SĄ...  po prostu...  lubię rozmowy... te długie, do nocy, wśród zaprzyjaźnionych... ale i te krótkie, ulotne, przypadkowe..... wspólny śmiech... wspólną ciszę pełną zrozumienia... lubię.....

- i szyć lubię! oczywiście :)

hmmm... trochę tych rzeczy lubię... a nie wymieniłam wszystkiego, jakby się tak zastanowić... i nie zmieściłam się w przepisowych 10 punktach :)... po prostu lubię lubić :))...  kocham też całkiem sporo, ale to już zupełnie inna opowieść :)))
nie przekazuję imienne "pałeczki" dalej, bo właściwie większość z Was już wymieniła swą dziesiątkę ulubionych... gdyby jednak był jeszcze Ktoś, Kto tego nie zrobił, a chciałby - to zapraszam :))

a ilustracją do tej opowieści niechaj będzie pewne eL, które uszyłam niedawno...

L jak Lubię:


eL jest okładką na książkę... która była prezentem z okazji 50-tych urodzin... eL to rzymskie "50".. :))
ależ przewrotnie, prawda?

i.... koniec opowieści na dziś, dobrej nocy Wszystkim :)

6 komentarzy:

  1. A ja lubię takie początki tygodnia, gdy wpadam szybciutko do internetu a Twoje ciepłe i pełne lubienia słowa spowalniają moje szybkie myśli i przywracają priorytety....

    Ściskam Cię mocno mocno Kasiu!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ależ pomysłowo z tym "L" na prezent! A opowieść utulająca... :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja luuubię czytać Twoje słowa, czuć Twoje ciepełko i podziwiać Twoje koty! I Ciebie lubię! Bardzo! Całuski

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie tylko pieknie lubisz Kasiu, ale też masz wspaniałe pomysły!
    Okładka przepiękna!

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękne i smaczne to lubienie Twoje.... Dobrze, że się podzieliłaś...
    Czekam na Ciebie na Kazimierzu........ przyjedziesz dziś? ;-)))

    OdpowiedzUsuń

...już teraz dziękuję Ci za słowa, które zostawisz... dzięki nim wiem, że pracownia nabiera życia...