czwartek, 13 października 2011

Kwiat 26

...jest taki wierszyk napisany przez Dankę Wawiłow o Fiaciku... to znaczy o Fiacie 126p czyli "maluchu"... znacie? aaaa to poczytajcie :))

Nie mam chęci dokazywać,
skakać ani jeść...
Tatuś, kupisz mi samochód

Kwiat dwadzieścia sześć? 

Tylko jeden mały Kwiacik,

Kwiat dwadzieścia sześć...
Kierownicę w rękę chwycę,

sygnał dam - i cześć! 

I pojadę, i zatrąbię

na calutki świat:
Patrzcie, patrzcie na mój nowy,
na mój piękny, kolorowy,

mój bombowy Kwiat!

...szeptałam sobie ów wierszyk szyjąc poduszkę dla Franka... muszę przyznać, że dla otuchy... bo wyzwanie to było nie lada... koniecznie czerwony maluch... koniecznie prawdziwy!... koniecznie ze srebrnym zderzakiem i felgami... bo wiecie, Franek jest przedszkolakiem co prawda, ale jednocześnie wielkim pasjonatem Fiacika... miałam więc tremę, oj miałam, by taki specjalista jak Franuś był zadowolony z poduszki... i teraz już mogę Wam powiedzieć - udało się! od Joanny - frankowej mamy wiem, że czerwony maluch został natychmiast pokochany :-)))
 pokazuję zatem Szerszej Publiczności - oto Kwiat 26 :-)))
z bliska, z detalami :))


a wierszyk?
hmmm... to jeden z moich ulubionych... czytanych przez Mamę z książeczki Danki Wawiłow pt. "Strasznie ważna rzecz" ilustrowanej pięknie przez Teresę Wilbik... mam tę książkę do dziś, więc pozwolę sobie Wam  kawałeczek pokazać :))

o innych wierszykach - ważnych i bliskich - pewnie kiedyś Wam jeszcze opowiem... a teraz idę szyć :)

13 komentarzy:

  1. Oj ja też pałam wielką miłością do tych fiacików, był to pierwszy samochód, jaki prowadziłam po otrzymaniu prawa jazdy- super mi się jeździło :))
    A poducha prześliczna :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Śliczny fiacik, jak prawdziwy. Nic dziwnego, że Frankowi się spodobał. Pięknie wypikowany. Super:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ależ Ty potrafisz wiernie odtworzyć każdy detal. Kochana, marzenie wielu rodzin w czasie PRL-u spełniłabyś w mig.
    Buziole

    OdpowiedzUsuń
  4. No wprost wydaje się, że pędzi! Bardzo realistyczny i wspaniały!

    OdpowiedzUsuń
  5. masz zdolności plastyczne bo kwiacik wyszedł jak żywy:), sama kiedyś takim jeździłam

    OdpowiedzUsuń
  6. Śliczna poducha. Nic dziwnego,że Franek zachwycony kwiacikiem.

    OdpowiedzUsuń
  7. Kolejny cudnie zrealizowany pomysł - podziwiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kasiu, ja też mam ta książeczkę :) teraz moi chłopcy z niej korzystają. fajnie tak powspominać co miłe z dzieciństwa ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Franek z poduchą najchętniej by się nie rozstawał, ale niestety-do przedszkola nie da się jej nosić:) Kasieńko-jesteś Mistrzynią!

    OdpowiedzUsuń
  10. Oj aż mi się łezka w oku zakręciła,bo miałam takiego!!!Tak cudnie pyrkotał!!!Uwielbiam takie autka-maluch,syrenka,warszawa....

    OdpowiedzUsuń
  11. Poducha rewelacyjna! Samochodzik jak żywy! Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Cudowne !!! aż szczęka mi opadła...
    Jakie drobne szczegóły, SZOK !!!
    Nie dziw, że się podobał :)

    OdpowiedzUsuń
  13. cudna ta podusia:)
    tez mam frania i pewnie wniebowzięty byłby majac taka podusie bo jest fanem motoryzacji :) majac półtora roku:)

    OdpowiedzUsuń

...już teraz dziękuję Ci za słowa, które zostawisz... dzięki nim wiem, że pracownia nabiera życia...